Shrap-Drakers Fishing Forum
C&R stosować czy nie
#31
(15-05-2011, 22:04)sacha napisał(a):
(15-05-2011, 21:24)dienekes napisał(a): Współczesny, tj. nowoczesny wędkarz, to człowiek, który nad wodę idzie na ryby, a nie po ryby. Wędkarz łowi dla przyjemności, dla sportu. Osobnik, który łowi dla profitu, czy to w postaci mięsa, czy pieniędzy, który za nie dostanie, przestaje być wędkarzem, a zaczyna być rybakiem (nie mylić ze "staje się").
Nie jestem w takim razie współczesnym wędkarzem bo idąc na ryby idę po ryby,wolno mi?A takie teorie powodują u mnie chęć walenia w łeb wszystkiego,wolno mi?
Interesują mnie sandacze w ilości sztuk 1 w rozmiarze 50-80cm,okonie powiedzmy sztuk 8-10 ale nie mniejsze niż 20cm a nie większe niż 40 (chociaż takiego dawno nie widziałem),liny 35-50cm sztuk 2 (ale 2 w jeden dzień nie złowiłem),sum sztuk 1 w rozmiarze 100-130cm,leszcz powyżej 1,5kg,płoć ma tak jak okoń.
Cała reszta jest traktowana jako przyłów i mnie nie interesuje,wolno mi?
I nikt nie będzie mi dyktował jak,co i gdzie-taka opcja jest z góry skazana na niepowodzenie.Dlatego też nie mam parcia na wspólne wyjazdy z innymi bo nie mam pewności czy nie trafię na jakiegoś oszołoma który będzie mi dupę zawracał jakimiś swoimi zasadami.

Darku! Popieram w całości Twoje zasady i masz we mnie kompana!
Odpowiedz
#32
@Morouk: Jak pisałem wcześniej, każdy połów, także C&R, szkodzi rybom. Szkodzi może nie zawsze, może rzadko śmiertelnie, ale szkodzi. Dlatego z punktu widzenia dobra ryb najlepiej byłoby ich nie łowić - co do tego chyba trudno się nie zgodzić. Czy wobec tego wędkarstwa należałoby zakazać? Nie, świat już taki jest, że jedni szkodzą drugim - w zasadzie życie na Ziemi w większej części na tym się opiera. Cóż, jesteśmy wędkarzami i decyzje na ten temat dawno podjęliśmy, staramy się więc tylko szkodzić jak najmniej. Co do C&R, to myślę, że jest to temat zapalny i kontrowersyjny, bo wbrew dobrym intencjom może w świadomości wędkarzy uprzedmiotowić rybę, uczynić z niej przedmiot częstej rekreacyjnej czy "sportowej" zabawy, wedle mniemania bawiącego się nieszkodliwej - no bo przecież wypuszcza. Innymi słowy, zamiast złowić jedną, dwie ryby wyjątkowo i od święta, wędkarz bawiący się w C&R często co tydzień łowi "do oporu", zwłaszcza, że skoro ryb z łowiska nie zabiera, to limity połowowe tak jakby nie obowiązywały. Per saldo, niszczy więcej.

Więc w miejsce C&R sugerowałbym motto "szkodzić jak najmniej i tylko w razie potrzeby". W większości sprowadza się do tego samego, ale nie daje fałszywego przekonania o nieszkodliwości tego, co się robi.

@diekenes: to właśnie człowieka miałem na myśli jako główną przyczynę zmian w środowisku i tu się zgadzam w 100%. Brak miejsc do rozmnażania, zanieczyszczenie wody, brak możliwości migracji, przywleczone inwazyjne gatunki - za to wszystko odpowiedzialni jesteśmy my, ludzie i tu trzeba wkładać energię, z tym walczyć przede wszystkim - nie z wędkarzami, którzy czasem coś wezmą znad wody. Nawet kłusownictwo to jest nic w porównaniu do spustoszenia, jakie robi np. jeden zakład produkujący żelatynę latami pompujący odpady do rzeczki.
Odpowiedz
#33
Gdzieś niedawno było jakiś raport o kormoranach.Nie chce mi się go szukać ale te ptaszyska zżerają jakieś niewyobrażalne tonu ryb,coś więcej niż wynika ze średniej wedkarskiej bo wychodziło że wędkarz zabiera 13,8kg
(nie wiem który,tutaj wzmianka do co poniektórych-mój wynik to może 3-4kg w roku ubiegłym) a ptaszydło sporo więcej wchłonie.
Gdzieś też chyba Tomek Czerwiński na WCWI pisał o badaniach jakiegoś jeziora w którym ileś tam lat temu tlen występował na głębokości np. 20m a teraz na 12m tego tlenu nie ma-znaczy ktoś zaj.....ł?I na tych 8m ryby nie będzie bo się weźmie i udusi.I opisywane jezioro nie jest pojedyńczym przypadkiem.
Odpowiedz
#34
A jakże. Jeden kormoran, żeby przeżyć, łapie około pół kilo ryb każdego dnia. Walczyć z kormoranami? Nie, nie tędy droga. Dbać o środowisko, o czystość wody i naturalne cykle biologiczne. Tępić trucicieli. Wtedy wystarczy dla wszystkich.
Odpowiedz
#35
W majowym wydaniu "Wędkarskiego Świata" jest artykuł pt. "Złodzieje ryb". Wg informacji w nim zawartych, kormoran żre ok. 400 gr pokarmu dziennie. Sęk w tym, że akurat te ptaki były tu przed nami, więc trudno mieć do nich pretensję Oczko Natomiast winą za zmianę ich miejsc bytowania i żerowania należy obarczyć, a jakże, człowieka, który regulując rzeki i prowadząc taką, a nie inną, gospodarkę rybacką, doprowadził do powstania nowych, korzystnych dla tych ptaków żerowisk.

@ michalkm: C&R zakłada wręcz odprzedmiotowienie ryby - osobiście podchodzę do każdej złowionej ryby, jak do przeciwnika, któremu jednak należy się szacunek, dlatego chucham i dmucham, by zminimalizować szkody w ciele wypuszczanej ryby. Jak to robię - pisałem kilka postów wcześniej. Bez ryb nie będzie wędkarstwa. Wiem, to truizm, ale zwiększanie tej świadomości pozwala inaczej spostrzegać zwierzę szamoczące się na końcu zestawu Oczko
Odpowiedz
#36
Co prawda to prawda Usmiech To człowiek jest największym szkodnikiem niestety Smutny Ale jednocześnie spośród wszystkich stworzeń to człowiek, jako istota rozumna ma możliwość opamiętania się i zmiany swojego nastawienia desktukcyjnego w stosunku do środowiska. Innymi słowy: wsystko w naszych rękach, a każda droga, słuszna i moralnie oraz etycznie uzasadniona - jest dobra Usmiech
Odpowiedz
#37
jeśli zabierać to z głową. Nie raz słyszałem, że znajomi złapali 20 kg leszcza i wszystko zabrali
i tak przez 3 dni), a potem rozdają sąsiadom bo w lodówkach brak miejsca - to jest bez sensu.
Odpowiedz
#38
Ja to jednak lubię wsadzać kij w mrowisko :-) A co powiecie na ekologiczne efekty wyławiania drobnej ryby białej - płotek, krąpi, czy właśnie leszczy - w sytuacji, kiedy w łowisku jest jej według wszelkich miar za dużo, tzn. kiedy jest głównym czynnikiem eutrofizacyjnym, powodującym pogorszenie się parametrów wody i w konsekwencji zmniejszanie populacji ryb? W końcu ich ochrona nie została zniesiona ot tak, bez powodu, a takich łowisk jest całkiem sporo. W takiej sytuacji wypuszczając rybę czujemy się może w porządku wobec świata, ale w praktyce - dokładamy cegiełkę do zniszczeń. Podobnie widziałem ludzi, którzy kierując się C&R jako zasadą nadrzędną uwalniali sumiki karłowate.
Chodzi mi o to, że świat nie jest czarno-biały, a dobrymi chęciami wiadomo co jest wybrukowane.
Odpowiedz
#39
(15-05-2011, 21:48)Camry napisał(a): Wbrew propagowanym teoriom o ochronie ryb okazowych i górnych granicach wymiaru ochronnego, wypuszczanie takich ryb mija się z celem. Powyżej określonego wieku przeżywalność ryb drastycznie maleje. Innymi słowy nie z każdego bolka 70 cm wyrośnie bolek 80 cm, gdyż jest to ryba STARA a więc bardzie podatna np na choroby. To tak jak z ludźmi. Inna jest umieralność 30-latków a inna 60 latków.

Może taki dorodny osobnik, dorósł takich rozmiarów, ponieważ genetycznie jest hojniej obdarzony przez naturę i właśnie jest bardziej odporny na wszelkie niedogodności. Przy okazji jest z niego więcej ikry, a do tego bardziej wartościowej pod względem genów.

Kto powiedział poza tym, że na przykład metrowy szczupak jest stary. Może trafiliśmy 6 letni egzemplarz, który trafił na dobre warunki bytowe i dodatkowo ma dobre geny?
6 letni szczupak to młodzieniec Usmiech

To samo tyczy się bolków i innych gatunków. Staram się nie udzielać w takich dyskusjach, ale jak czytam dziwne stereotypowe opinie, to nie wytrzymuję Oczko

Swoją drogą znam mnóstwo przykładów łowienia okazowych ryb wielokrotnie, szczególnie tych "delikatnych" starych pstrągów.

Aaaa no właśnie przeżywalność. Jeśli woda jest w miarę zimna (czyli nie mamy do czynienia z letnią zupą, gdzie pstrągi same ledwo zipią i nie potrzebują jeszcze naszego męczenia), to ryby praktycznie wszystkie przeżywają. No chyba, że ktoś łowi pstrągi na żyłkę 0.16, holuje je po 10 minut a później robi kilkuminutową sesję zdjęciową ...

Delikatne sandacze ... kilka lat temu złowiłem rybkę blisko 70 cm na woblerka pod brzegiem. Cyknąłem fotkę z samowyzwalacza. Za 15 minut miałem tego samego sandacza na kiju. Dopiero po zdjęciach poznałem, że to ta sama ryba.
Odpowiedz
#40
Dzięki hlehle Oklasky Miałem zamiar napisać coś w podobnym tonie, ale po drodze uszedł ze mnie entuzjazm i odpuściłem "starej szkole" Jezyk_oko

@ michalkm: Dla mnie C&R to przede wszystkim dbałość o kondycję pogłowia drapieżników, niezależnie, czy jest to okoń, czy szczupak. To ich obecność decyduje o zdrowiu zbiornika, a z kolei brak tych "regulatorów" przyczynia się do opisywanej przez Ciebie sytuacji. Naturalnie, białej ryby również nie może zabraknąć, ale dla mnie, jako spinningisty, jej losy obchodzą o tyle, że ma w wodzie być, coby drapieżnik miał się czym żywić i duży rosnąć Haha
Odpowiedz




Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  C&R – etyczny wędkarz, czy terrorysta!!! banita 9 14.479 18-05-2020, 15:53
Ostatni post: Lecek


Shrap-Drakers.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024.

W celu zachowania najwyższej jakości usług wykorzystujemy informacje przechowywane w plikach cookies. Zmiany zasad korzystania z plików cookies można dokonać w ustawieniach przeglądarki.