19-10-2010, 22:19
miałem dziś ciekawe zdarzenie...
zostawiłem plecak na trawie a sam wszedłem w woderach do wody i zacząłem łowić, plecak był jakieś 5 m za moimi plecami...
cały czas coś tam mi latało za plecami, ale nie zwracałem uwagi (chyba szczury albo jakieś ogromne nornice) - w pewnym momencie zaniepokoił mnie i zezłościł spory hałas 20 m dalej... postanowiłem wyjść z wody i pogonić hałasującego bobra, bo robił spory rumor... bobra oczywiście już na brzegu nie znalazłem, ale jakie było moje zdziwienie gdy w miejscu w którym spodziewałem się bobra znalazłem swój plecak...
jeszcze nigdy nic takiego nie przydarzyło mi się nad wodą...
szczur go raczej nie przeniósł bo mimo, że plecak ostatnio "odchudziłem" to i tak jakieś 1,5kg pewnie waży...
a najgorsze było później... cały czas już się za siebie oglądałem i sprawdzałem czy plecak jest na swoim miejscu...
zostawiłem plecak na trawie a sam wszedłem w woderach do wody i zacząłem łowić, plecak był jakieś 5 m za moimi plecami...
cały czas coś tam mi latało za plecami, ale nie zwracałem uwagi (chyba szczury albo jakieś ogromne nornice) - w pewnym momencie zaniepokoił mnie i zezłościł spory hałas 20 m dalej... postanowiłem wyjść z wody i pogonić hałasującego bobra, bo robił spory rumor... bobra oczywiście już na brzegu nie znalazłem, ale jakie było moje zdziwienie gdy w miejscu w którym spodziewałem się bobra znalazłem swój plecak...
jeszcze nigdy nic takiego nie przydarzyło mi się nad wodą...
szczur go raczej nie przeniósł bo mimo, że plecak ostatnio "odchudziłem" to i tak jakieś 1,5kg pewnie waży...
a najgorsze było później... cały czas już się za siebie oglądałem i sprawdzałem czy plecak jest na swoim miejscu...