08-06-2015, 16:34
Hmmm, trzeba tu dodać coś od siebie
Po ryby na patelnię i do wędzenia to jeżdżę do "złów i zabierz". Taniej wychodzi i racjonalniej - zamiast kilkadziesiąt godzin zasiadek - jedna. Wędzarni to dla dwóch rybek też nie opłaci się rozpalać. No i bliziutko. Oczywiście wędkarz na takiej wodzie to jak myśliwy ze sztucerem w chlewni.
Z dzikiej wody wypuszczam - w nagrodę za szczęście, z ekonomii pewnie też, walory smakowe takiego np. klenia.... czy jazia - a te trafiam najczęściej w dużym wymiarze.... Zatem do wody!
Dziwi mnie jednak ubolewanie nad tym, że ktoś przepisowo złapaną rybę zabierze i zje. Taką np. metodę muchową wymyślono by utrudnić połów ryb. I kiedy już ten wędkarz po tym całym machaniu zabierze dwie rybki do domu...
Gdzie indziej tkwi problem.
Jesiotr jest pod ścisłą ochroną - całkowity zakaz połowu. Stosunkowo łatwo było stworzyć przepis ochronny z którym w sprzeczności stoi potężna krajowa inwestycja - Zapora Dębe. Na kilkaset budowli hydrotechnicznych na Mazowszu kilka (!!!) ma przepławki dla ryb ("Raport ochrony środowiska województwa mazowieckiego...2014 rok") . Wyregulowane i brudne rzeki to był koniec raka szlachetnego i wielu innych ogniw łańcuchów pokarmowych. Dżuma to był tylko gwóźdź do trumny zdziesiątkowanej i osłabionej populacji. A kiedyś w każdym większym mieście było miejsce o nazwie "Targ Rakowy" i mimo tego raki były. Aaaaaa... można by tak w nieskończoność.
A jak ktoś świadomie czy nie zasugeruje, że coś złowił i zjadł.... podnoszą się głosy o naprawę Rzeczypospolitej... A kopary wciąż ryją, n
a MEW starcza na przepławkę to już nie, szambo leje się do rzek strumieniami.... W sumie smacznego.
Po ryby na patelnię i do wędzenia to jeżdżę do "złów i zabierz". Taniej wychodzi i racjonalniej - zamiast kilkadziesiąt godzin zasiadek - jedna. Wędzarni to dla dwóch rybek też nie opłaci się rozpalać. No i bliziutko. Oczywiście wędkarz na takiej wodzie to jak myśliwy ze sztucerem w chlewni.
Z dzikiej wody wypuszczam - w nagrodę za szczęście, z ekonomii pewnie też, walory smakowe takiego np. klenia.... czy jazia - a te trafiam najczęściej w dużym wymiarze.... Zatem do wody!
Dziwi mnie jednak ubolewanie nad tym, że ktoś przepisowo złapaną rybę zabierze i zje. Taką np. metodę muchową wymyślono by utrudnić połów ryb. I kiedy już ten wędkarz po tym całym machaniu zabierze dwie rybki do domu...
Gdzie indziej tkwi problem.
Jesiotr jest pod ścisłą ochroną - całkowity zakaz połowu. Stosunkowo łatwo było stworzyć przepis ochronny z którym w sprzeczności stoi potężna krajowa inwestycja - Zapora Dębe. Na kilkaset budowli hydrotechnicznych na Mazowszu kilka (!!!) ma przepławki dla ryb ("Raport ochrony środowiska województwa mazowieckiego...2014 rok") . Wyregulowane i brudne rzeki to był koniec raka szlachetnego i wielu innych ogniw łańcuchów pokarmowych. Dżuma to był tylko gwóźdź do trumny zdziesiątkowanej i osłabionej populacji. A kiedyś w każdym większym mieście było miejsce o nazwie "Targ Rakowy" i mimo tego raki były. Aaaaaa... można by tak w nieskończoność.
A jak ktoś świadomie czy nie zasugeruje, że coś złowił i zjadł.... podnoszą się głosy o naprawę Rzeczypospolitej... A kopary wciąż ryją, n
a MEW starcza na przepławkę to już nie, szambo leje się do rzek strumieniami.... W sumie smacznego.