21-02-2011, 23:16
Każdy widzi to inaczej. Ja nie mam nic do ludzi zabierających ryby, pod warunkiem, że biorą ile potrzebują i nie zabijają wszystkiego co podleci.
Wędkarzy jest coraz więcej, mają coraz więcej wiedzy i coraz lepszy sprzęt. To fakt. Drugi fakt, że ryb jest coraz mniej. Wszelkie bajania o tym, że ryby są, tylko nie biorą już w życiu przerobiłem. Praktyczna ideologia, dzięki której jest po co po raz n-ty wracać nad pustą wodę.
Ryba rośnie wolno - nawet jeśli jest rekordzistą wzrostu czyli szczupakiem. Mam staw, widzę ile ryb ginie - od chorób, drapieżników, ptaków, pasożytów, przyduchy. W stawie mam jazie. Piękne ryby. Mam je 2 lata. Podrosły tyle co nic, chociaż żarcia mają w bród. Liny rosną zaledwie po 2-5 cm na sezon. Wszystko to dzieje się baaaardzo wolno. A my wędkarze chcemy szybko, dużo i dużych. Jak w hipermarkecie. A ryby nie spadają z nieba. One latami rosną. Ich wzrost do rozmiarów, które nas urządzają, to wyczyn.
Jaki z tego wniosek? Jeśli jesteśmy na tyle rozumni, żeby myć ręce przed posiłkiem, nie przebiegać na czerwonym świetle i nie pić wody z kałuży, to powinniśmy być na tyle rozumni, żeby nie zabijać wszystkiego (szczególnie małego), co nam na wędce zawiśnie, bo jak zabijemy dziś, to jutro nie będzie. Proste. Motywacja, która przyświeca wypuszczaniu nie ma dla mnie znaczenia. Bardziej sposób wypuszczania. Jak macie "wypieścić" i wypuścić rybę przy okazji robienia zdjęcia, to lepiej dajcie jej kijem w łeb, zróbcie fotkę i zjedzcie. Ryba nie dostanie pleśniawki, nie pozaraża innych ryb, nie nakarmi kormoranów, których coraz więcej.
Nie jestem zwolennikiem fanatycznego c&r, który obrasta ideologią, ale.... wiem skąd się bierze. Otóż radykalizm powstaje z problemu. Tam, gdzie nie ma problemów nie ma radykalizmu. Podejrzewam, że Szwedzi nie pływają na ryby z hasłem c&r na ustach, tylko po prostu nie zabijają więcej niż potrzebują (a że nie potrzebują, to wypuszczają). U nas PROBLEM jest. I to wielki. Nazywam ten problem "Chłop żywemu nie przepuści". Atawistyczno-polska ideologia zabijania bez względu, czy chcemy brać ryby czy nie, czy są nam potrzebne, czy nie. Widziałem reklamówki pełne 20 cm szczupaczków i zasuszone leszczyki/karpiki/jaziki po złowieniu wrzucone w krzaki. Łowca ich nie wziął, ale zabił. Pamiętam stosy uklejek rozbijane o pomost i rozdeptywane butami. Jest PROBLEM - pojawia się radykalizm. Dlatego rozumiem radykałów c&r, bo ich radykalizm wyrósł z opozycji do tego, co nad naszymi wodami najgorsze. Ci ludzie są sfrustrowani tym, co widzą nad wodą a potem z bezsilnej złości atakują gościa, który się na forum przyznał, że wziął w sezonie 2 wymiarowe ryby.
A teraz dygresja. Jedna, jedyna. Bez chęci na polemiki, pyskówki i szukanie poparcia kogokolwiek. Napiszę, tylko raz i od razu rezygnuję z prawa do riposty.
Do Avallona.... Wiesz, co? Bardzo nie podoba mi się coś, czego wcześniej na S&D nie było a co notorycznie wprowadzasz. Otóż mam wrażenie, że rościsz sobie prawo do bycia "arbitrem elegancji" i rozstawiania ludzi po kątach. Dało się to wyczuć w wątku o Wąchale, daje i tutaj. Pouczasz moderatorów, wygadujesz spiskowe teorie o układach z adminem, siejesz zamęt. Robisz nam przydługi wykład na temat Wujka Samo Zło, czyli biednego Galieni, bo śmiał napisać, że Sekwana to nie Wisła... Twoje żale do forumowiczów (szczególnie z dawnych czasów), to sobie na priva wylewaj. Póki, co moderatorem nie jesteś a mam wrażenie, że sobie taką rolę uzurpujesz. Jak zostaniesz, to niech Bysior moje konto od razu skasuje. Nie mam zwyczaju pisać postów "ad interlocutor" wolę "ad rem", ale mam wrażenie, że wnosisz tyle samo pozytywów, co negatywów i nadużywasz przyjacielskiej atmosfery tego forum. Skup się lepiej na swojej Sekwanie i rybach, które tam łowisz. Fajnie o tym poczytać.
I tyle w temacie.
Wędkarzy jest coraz więcej, mają coraz więcej wiedzy i coraz lepszy sprzęt. To fakt. Drugi fakt, że ryb jest coraz mniej. Wszelkie bajania o tym, że ryby są, tylko nie biorą już w życiu przerobiłem. Praktyczna ideologia, dzięki której jest po co po raz n-ty wracać nad pustą wodę.
Ryba rośnie wolno - nawet jeśli jest rekordzistą wzrostu czyli szczupakiem. Mam staw, widzę ile ryb ginie - od chorób, drapieżników, ptaków, pasożytów, przyduchy. W stawie mam jazie. Piękne ryby. Mam je 2 lata. Podrosły tyle co nic, chociaż żarcia mają w bród. Liny rosną zaledwie po 2-5 cm na sezon. Wszystko to dzieje się baaaardzo wolno. A my wędkarze chcemy szybko, dużo i dużych. Jak w hipermarkecie. A ryby nie spadają z nieba. One latami rosną. Ich wzrost do rozmiarów, które nas urządzają, to wyczyn.
Jaki z tego wniosek? Jeśli jesteśmy na tyle rozumni, żeby myć ręce przed posiłkiem, nie przebiegać na czerwonym świetle i nie pić wody z kałuży, to powinniśmy być na tyle rozumni, żeby nie zabijać wszystkiego (szczególnie małego), co nam na wędce zawiśnie, bo jak zabijemy dziś, to jutro nie będzie. Proste. Motywacja, która przyświeca wypuszczaniu nie ma dla mnie znaczenia. Bardziej sposób wypuszczania. Jak macie "wypieścić" i wypuścić rybę przy okazji robienia zdjęcia, to lepiej dajcie jej kijem w łeb, zróbcie fotkę i zjedzcie. Ryba nie dostanie pleśniawki, nie pozaraża innych ryb, nie nakarmi kormoranów, których coraz więcej.
Nie jestem zwolennikiem fanatycznego c&r, który obrasta ideologią, ale.... wiem skąd się bierze. Otóż radykalizm powstaje z problemu. Tam, gdzie nie ma problemów nie ma radykalizmu. Podejrzewam, że Szwedzi nie pływają na ryby z hasłem c&r na ustach, tylko po prostu nie zabijają więcej niż potrzebują (a że nie potrzebują, to wypuszczają). U nas PROBLEM jest. I to wielki. Nazywam ten problem "Chłop żywemu nie przepuści". Atawistyczno-polska ideologia zabijania bez względu, czy chcemy brać ryby czy nie, czy są nam potrzebne, czy nie. Widziałem reklamówki pełne 20 cm szczupaczków i zasuszone leszczyki/karpiki/jaziki po złowieniu wrzucone w krzaki. Łowca ich nie wziął, ale zabił. Pamiętam stosy uklejek rozbijane o pomost i rozdeptywane butami. Jest PROBLEM - pojawia się radykalizm. Dlatego rozumiem radykałów c&r, bo ich radykalizm wyrósł z opozycji do tego, co nad naszymi wodami najgorsze. Ci ludzie są sfrustrowani tym, co widzą nad wodą a potem z bezsilnej złości atakują gościa, który się na forum przyznał, że wziął w sezonie 2 wymiarowe ryby.
A teraz dygresja. Jedna, jedyna. Bez chęci na polemiki, pyskówki i szukanie poparcia kogokolwiek. Napiszę, tylko raz i od razu rezygnuję z prawa do riposty.
Do Avallona.... Wiesz, co? Bardzo nie podoba mi się coś, czego wcześniej na S&D nie było a co notorycznie wprowadzasz. Otóż mam wrażenie, że rościsz sobie prawo do bycia "arbitrem elegancji" i rozstawiania ludzi po kątach. Dało się to wyczuć w wątku o Wąchale, daje i tutaj. Pouczasz moderatorów, wygadujesz spiskowe teorie o układach z adminem, siejesz zamęt. Robisz nam przydługi wykład na temat Wujka Samo Zło, czyli biednego Galieni, bo śmiał napisać, że Sekwana to nie Wisła... Twoje żale do forumowiczów (szczególnie z dawnych czasów), to sobie na priva wylewaj. Póki, co moderatorem nie jesteś a mam wrażenie, że sobie taką rolę uzurpujesz. Jak zostaniesz, to niech Bysior moje konto od razu skasuje. Nie mam zwyczaju pisać postów "ad interlocutor" wolę "ad rem", ale mam wrażenie, że wnosisz tyle samo pozytywów, co negatywów i nadużywasz przyjacielskiej atmosfery tego forum. Skup się lepiej na swojej Sekwanie i rybach, które tam łowisz. Fajnie o tym poczytać.
I tyle w temacie.