08-01-2012, 19:26
Początek sezonu.
Pierwszy w tym roku na pstrągi wypad,
wiele mi dzisiaj emocji przyniósł,
choć deszczyk padał i spory wiał wiatr,
to nie malał mój wędkarski animusz
Chyba dwa lata mnie tutaj nie było,
kładka zmieniona, ubyło też drzew,
poza tym nic się tu nie zmieniło,
spoglądam na rzekę, oddając jej cześć.
Czym mnie obdarzysz rzeko Ty moja,
czy skarbów swoich dotknąć pozwolisz?
Czy spłynie na mnie dziś łaska twoja,
czy nutę zwątpienia we mnie wyzwolisz?
Przynętę dobieram patrząc w wodę,
każdy metr dna czujnie oglądam,
dostrzegam na dnie dość sporą kłodę
i stojącego tuż za nią pstrąga.
Blaszka, wirówka ląduje w dali,
łukiem sprowadzam ją pod kłodę,
i czuję na kiju atak w oddali
a żyłka jak nóż ostry przecina wodę.
Każda cząsteczka mojego ciała,
okrzyk wydała z wielkiej radości,
choć ryba jeszcze się nie poddała
a jest naprawdę sporej wielkości.
Kilka młynków, tak na początek,
lecz kij to pięknie amortyzuje,
potem odjazdy w zarośli rządek
i nagle żyłka się moja luzuje.
Ach, dobry Boże, to jest poezja,
te kilka pięknych chwil takiej walki,
to właśnie cała wędkarstwa finezja,
gdy czujesz na ciele rozkoszy ciarki.
To dla tych chwil ruszam nad wodę,
kilometrami znacząc swe drogi,
czy w słońcu, czy w mżystą słotę,
wyruszam ja z wędką na pstrągi.
Piękny miałem początek sezonu,
pstrąg nadal pływa w swej rzece
ja już planuję, nie tracąc rezonu
kolejną wyprawę, tym razem po więcej.
Pierwszy w tym roku na pstrągi wypad,
wiele mi dzisiaj emocji przyniósł,
choć deszczyk padał i spory wiał wiatr,
to nie malał mój wędkarski animusz
Chyba dwa lata mnie tutaj nie było,
kładka zmieniona, ubyło też drzew,
poza tym nic się tu nie zmieniło,
spoglądam na rzekę, oddając jej cześć.
Czym mnie obdarzysz rzeko Ty moja,
czy skarbów swoich dotknąć pozwolisz?
Czy spłynie na mnie dziś łaska twoja,
czy nutę zwątpienia we mnie wyzwolisz?
Przynętę dobieram patrząc w wodę,
każdy metr dna czujnie oglądam,
dostrzegam na dnie dość sporą kłodę
i stojącego tuż za nią pstrąga.
Blaszka, wirówka ląduje w dali,
łukiem sprowadzam ją pod kłodę,
i czuję na kiju atak w oddali
a żyłka jak nóż ostry przecina wodę.
Każda cząsteczka mojego ciała,
okrzyk wydała z wielkiej radości,
choć ryba jeszcze się nie poddała
a jest naprawdę sporej wielkości.
Kilka młynków, tak na początek,
lecz kij to pięknie amortyzuje,
potem odjazdy w zarośli rządek
i nagle żyłka się moja luzuje.
Ach, dobry Boże, to jest poezja,
te kilka pięknych chwil takiej walki,
to właśnie cała wędkarstwa finezja,
gdy czujesz na ciele rozkoszy ciarki.
To dla tych chwil ruszam nad wodę,
kilometrami znacząc swe drogi,
czy w słońcu, czy w mżystą słotę,
wyruszam ja z wędką na pstrągi.
Piękny miałem początek sezonu,
pstrąg nadal pływa w swej rzece
ja już planuję, nie tracąc rezonu
kolejną wyprawę, tym razem po więcej.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]