14-06-2011, 08:54
Z marazmu wyrwany.
Fala o burtę łodzi lekko uderza,
ręka w nadgarstku już boli,
błystka jak strzała do celu zmierza,
jeszcze ten raz, już mimo woli.
Spotkanie a wodą pluskiem ogłasza,
jeszcze tylko chwila nie długa,
w ruch wprowadzona do siebie zaprasza
i srebrnym okiem co chwila mruga.
Ja już zmęczony, zobojętniały,
od rana w słońcu i skwarze,
kręcę powoli jak otępiały,
nie licząc że woda da mi coś w darze.
Z tego marazmu nagle mnie budzi,
nagłe szarpnięcie jest jak krzyk ptaka,
powoli powracam do świata ludzi,
holując wolno ładnego szczupaka.
Bawię się chwilą, przeciągam finał,
szczupak zatańczył mi na ogonie,
hamulec gra swój cudowny hejnał,
nie czuję potu co perli me skronie.
Jeszcze tylko nie długa chwilka,
jeszcze odjazd jeden i drugi,
gra naprężona jak struna żyłka
z wody wyłania się kształt dość długi.
Chwytam podbierak, kładę na wodzie,
wprowadzam rybę w matnię tej siatki,
lekko układam go na podłodze
w kieszeni szukam wędkarskiej miarki.
Szybkie mierzenie i szybkie foto,
ryba powraca w otchłań jeziora,
myślę,- właśnie chodziło mi o to
i spływam do bazy,- na obiad pora.
Fala o burtę łodzi lekko uderza,
ręka w nadgarstku już boli,
błystka jak strzała do celu zmierza,
jeszcze ten raz, już mimo woli.
Spotkanie a wodą pluskiem ogłasza,
jeszcze tylko chwila nie długa,
w ruch wprowadzona do siebie zaprasza
i srebrnym okiem co chwila mruga.
Ja już zmęczony, zobojętniały,
od rana w słońcu i skwarze,
kręcę powoli jak otępiały,
nie licząc że woda da mi coś w darze.
Z tego marazmu nagle mnie budzi,
nagłe szarpnięcie jest jak krzyk ptaka,
powoli powracam do świata ludzi,
holując wolno ładnego szczupaka.
Bawię się chwilą, przeciągam finał,
szczupak zatańczył mi na ogonie,
hamulec gra swój cudowny hejnał,
nie czuję potu co perli me skronie.
Jeszcze tylko nie długa chwilka,
jeszcze odjazd jeden i drugi,
gra naprężona jak struna żyłka
z wody wyłania się kształt dość długi.
Chwytam podbierak, kładę na wodzie,
wprowadzam rybę w matnię tej siatki,
lekko układam go na podłodze
w kieszeni szukam wędkarskiej miarki.
Szybkie mierzenie i szybkie foto,
ryba powraca w otchłań jeziora,
myślę,- właśnie chodziło mi o to
i spływam do bazy,- na obiad pora.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]