Obudziłem się dziś rano i biłem się z myślami leżąc w łóżku jechać czy nie jechać? Szybka decyzja - jadę. Bez przygotowania złapałem torbę w garść, kij i całą resztę. Wsiadłem w samochód i ruszyłem przed siebie. Cztery kółka powiozły mnie nad Bug. Rozłożyłem wędkę, rozmawiając już z koczującym wędkarzem. Poszedłem porzucać bez jakiegokolwiek nastawienia na połowy. Chciałem miło spędzić czas. Po około 20 min wyjechało takie coś co mierzyło 67 cm na sprzęcie z c.w. 5-25g:
potem wyjechał jeszcze jeden około 50cm i do tego szczupak 50cm.
potem wyjechał jeszcze jeden około 50cm i do tego szczupak 50cm.