03-03-2014, 21:46
Zaliczyłem dzisiaj przejażdżkę rowerową nad Wisłą. To co w pewnym momencie ukazało się moim oczom sprawiło że gdybym miał nóż w kieszeni to na pewno by się otworzył, a kto wie czy bym nim nawet nie rzucił. Otóż na rurach w miejscu gdzie wydobywają piasek (na wysokości lasku bielańskiego) siedział sobie koleś (prowdopodobnie pracownik stamtąd bo kibicował mu kolega z góry) i nie robiąc sobie nic z tego że go wraz z kolegą obserwujemy szarpał aż mu kij trzeszczał. Zaciął przy nas leszcza i jak tylko się zaczęliśmy zbliżać szybko go wyholował i podnosząc z rury drugiego zabrał się na górę. No po prostu masakra!!! Już chyba wole te imprezy w centrum.