Wczoraj mój pech w tym sezonie kolejny raz dał o sobie znać, drugi raz straciłem pod samą burtą grubasa 90+. Nie brało nic jak zwykle, po godzinie trafiłem 44 cm na gumę, popłynąłem na drugą miejscówkę porzucać trochę woblerkiem. Po godzinie machania bez kontaktu, w końcu nastąpiło oczekiwane atomowe branie. Piękny hol, dość szybki, wędka Dragon One.Spinn do 21 ciągle mnie zadziwia, sandacz pokazał się dopiero przy samej łódce, piękny kaban! Podbierak do wody i ... nie wiem jak to się stało kotwica woblera zaczepiła się o kant pobieraka. I w tym momencie już wiedziałem, że przegrałem. Desperacka próba podebrania ręką zakończyła się porażką - puściłem ten podbierak, zdążyłem wsadzić rękę pod rybę, żeby złapać ją pod pokrywę skrzelową, ale tylko jak jej dotknąłem, ruszyła pyskiem i to nawet delikatnie ale to wystarczyło, żeby się wypięła. I powolutku zniknęła w ciemnej wodzie... Tak więc chyba wyrzucę ten podbierak na śmietnik i wrócę do podbierania ryb ręką...
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/