Shrap-Drakers Fishing Forum
Łowienie Podlodowe
#1
W związku ze zbliżającym się sezonem zimowym postanowiłem założyć wątek podlodowy Usmiech.

Nie jestem specem od takich połowów, ale chętnie bym spróbował.
Chociaż nie wiem czy strach mi pozwoli wejść na lód.
Może macie jakieś doświadczenia i chcecie się tym podzielić na forum.
Znaczy jaki kijek, kołowrotek, żyłka, mormyszki, jaki świder ?
I ogólnie jak się kożysta z tego czegoś ?

Dodam że nigdy nie łowiłem z pod lodu, a może warto czasem trochę pomarznąćUsmiech .
(L)
Odpowiedz
#2
W życiu łowiłem dosłownie kila razy (nawet świder sobie sprawiłem Kwadr ) - zawsze mała wędeczka, mini kołowrotek i mormyszka z ochotką. Powiem tak - za pierwszym razem na starorzezcu bzury wyciągnąłem tyle pieknych okoni co do tamtej pory na spinning nie miałem. Kolejne wędkowanie na mazurach i znów piekne garbusy. Innym znów razem same jazgarze. Czasem nic

Cóż przy mega mrozie nikt mnie nie wyciągnie - bo to i zimno i niewygodnie - zamarza przerembel i kropelki na przelotkach. Ale jak jest koło zera to czemu nie.
Jeden warunek ( i tego zawsze się trzymałem) - lód musiał być mega gruby!!! Nie wiem jak inni ale we mnie zawsze była obawa, a jak już się słyszy trzaski przy kręceniu otworu ( nawet w grubym lodzie) i między nogami nagle przebiega pękająca rysa to nogi robią sie miękkie.

Nie za wszelką cenę, ale czasem warto spróbować takiego wędkowania
"...mam swoją pasję, która pozwala mi na świat patrzeć jaśniej..."

http://biebrzanskieikampinoskie.blogspot.com/ - czyli moje spotkania z Przyrodą
Odpowiedz
#3
Muszę przyznać się, że ja podobnie, w dodatku było to kilkanaście lat temu... Na ryby pod lód zabierał mnie Ojciec.. łowiliśmy głównie na mormyszki, czasami na ochotki... Nigdy nie łowiliśmy nic godnego uwagi... okonki jak palec, płoteczki jak pół palca... i oczywiście jazgarze, te czasami nad wyraz wyrośnięte. Zawsze takiej wyprawie towarzyszyło dużo zachodu, targanie sprzętu, uważanie na lód, trochę dokuczliwe było zamarzanie przerębla i wędki... czego wyniki nie nagradzały. Może dlatego zraziłem się do wędkowania pod lodem. Poza tym - zostaje zawsze kwestia bezpieczeństwa... nawet gdy lód jest gruby, zawsze można trafić na przysypaną śniegiem płoń... zwłaszcza na rzekach. Choć czasami cieplejsze prądy i źródła potrafią zrobić taką niespodziankę na wodzie stojącej. W obecnej dobie mamy dostępne w dość niskich cenach kombinezony pływające, które na pewno poprawiają bezpieczeństwo i samopoczucie na lodzie...

Reasumując - łowienie pod lodem chyba nie jest moim przeznaczeniem Oczko
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/
Odpowiedz
#4
To i chętnie poczytam bo Szalona nie daje mi żyć i chce mnie wyciągnąć na lód a przecież coś muszę wiedzieć o tym ze nie dać plamy.
Odpowiedz
#5
Ja bardzo lubię łowić na lodzie. Dzięki temu mój sezon trwa okrągły rok.
Głównie wędkuję na blaszkę podlodową. Nie mam cierpliwości do mormyszki, choć bywa czasem, że wybierając się na lód zabieram i wędeczkę na mormyszkę. Łowię z lodu jakieś dziesięć lat, więc coś tam już wiem na ten temat. Poluję głównie na okonie, czasem przyłowem bywa szczupak. Trafiłem też kiedyś kilogramowego karasia. Ogólnie można połowić na blaszkę równie dobrze jak na mormyszkę. Blaszki które używam to moje samoróbki, które robiłem kilka lat temu, gdzie zima z lodem była pewniakiem. Owe blaszki wykonywałem z blaszki od płaskich baterii i nalanej na jednej stronie cyny. Później pilnik, papier ścierny i nadawanie jej odpowiedniego kształtu, aby wyglądała jak łezka. Nie są to żadne wielkie blaszki. Robiłem takie nawet 1cm długości. średnio to 2-3 cm.Ten kształt daje piękne odejścia blaszki podczas opadania i większe pole manewru pod lodem. Do blaszek używam najmniejszych krętliczków z agrafkami. Przydatny też jest odczepiacz, dzięki któremu nie tracę przynęt. Teraz bywa różnie, więc chwilowo nic nie tworzę. Do wykonywania dziur używam pierzchni samoróbki z resora, osadzonej w drewnianej rękojeści. Kiedyś miałem lepszą zrobioną z rurki ocynkowanej, ale szwagier mi ją utopił. Pierzchnia jest dobra do lodu nieprzekraczającego 15cm. Później jest już gorzej, ale jak się nie ma co się lubi, to ...
Wędki jakie urzywam to także samoróbki robione z lasek włókna szklanego ręcznie obrabianego w wiertarce i papierze ściernym. Rękojeści zrobione najczęściej z kija od szczotki. Przelotki to nie żadne sici, ale zwykłe, czasem zdjęte z jakiejś wędki.
Kołowroteczek rozmiaru 100, wcześniej nawet małe kółeczka. Długośc wędki jakieś 60-70cm.
Żyłka jaką używam to 0,16, 0,14mm. Cieniej nie schodzę. Łowię w strefie przydennej.

Teraz mormyszka. Wędkeczka też samoróbka. Znacznie krótsza, ale regulaminowo, czyli powyżej 30cm. Na końcu kiwoczek zrobiony z jakiejś sprężynki. Włos dzika jest dobry, ale przy temperaturze bliskiej zeru. Gdy mrozi wtedy znacznie sztywnieje. Żyłeczki jakiej stosuje to 0.08mm. Wszystko musi być dobrze widoczne co się dzieje z mormyszką pod wodą. Na mormyszce zawsze świeżutka ochotka, czasem biała pinka, rzadziej czerwony robaczek. Na mormyszkę trafiają się piękne okonie, płocie, czasem leszcze, wszędobylskie jazgary. Czasem i szczupak się skusi, ale szanse na wyholowanie są znikome. Łowię głównie w strefie przydennej. Mormyszki zwykłe, cynowe. Przy większych głębokościach warto nabyć wolframowe.

Żadne temperatury mi nie straszne. Łowiłem już przy temp. +10st.C jak i przy -20st.C. Trzeba tylko pamiętać, żeby się odpowiednio ubrać. Łowiska to przede wszystkim jeziora. Na rzece nie ryzykuję, bo i po co. Lubię też małe dołeczki, gdzieś ukryte w wiślanej dżungli. Potrafią nie raz obdarzyć pięknym garbusem.

To chyba wszystko tak w skrócie. Pamiętać musimy tylko o jednym. Lód jest bardzo niebezpieczny, więc najlepiej chodzić na rybki z kompanem. Jeżeli już się wpadnie do wody, to nie wpadajmy w panikę. Zawsze należy mieć przy sobie szpikulce, które ułatwią nam wyjście z lodowatej wody.

Jeżeli nie ma się pewności do grubości pokrywy, to odpuśćmy sobie. Nie warto ryzykować.

Panowie i panie-połamania wędeczek na kilowych garbusach.
Życie zaczyna się nad Wisłą Oczko
Odpowiedz
#6
Fajnie napisane Oklasky profesorze Tymonie Usmiech!
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/
Odpowiedz
#7
Ja własnie nabylem nowiutki świderUsmiech I z nie cierpliwością czekam na lód (taki co najmniej 10cm), żeby posiedzieć nad dziurką Usmiech Uwielbiam łowienie z lodu,używam blaszek jak i mormyszek. Pozdro i połamania dla wszystkich lodo-wędkarzy!
Odpowiedz
#8
Byłem dzisiaj u Rafała i trochę pooglądaliśmy różnych gadżetów. Mamy chytrze uknutego plana Usmiech

Wciąż nie mam pojęcia jak się tego kiwoka używa i jak on działa i te mormyszki to co spuszczam na dół i czekam czy jakoś macham tym czy co?
Poszukam na you tubie jakiś filmików coby się podszkolić jeszcze.

Połamania
(L)
Odpowiedz
#9
Mormyszkę opuszczasz do dna i zaczynasz ją podnosić pomalutku drgając przy tym delikatnie nadgarstkiem, tak aby mormyszkę wprowadzić w delikatne drgania. Ciężko jest wytłumaczyć jak poruszać. Najlepiej jakbyś sam zobaczył. A kiwoczek właśnie służy to tego, aby nim za pomocą wędki trząść delikatnie i dzięki właśnie niemu widać branie rybki. Albo rybka go wygina, albo prostuje. Wtedy tniemy. Pograj troszkę na Propilikki 2. Ciekawa fińska gierka o łowieniu z lodu.
Życie zaczyna się nad Wisłą Oczko
Odpowiedz
#10
Dużo pracy mam, ale jak znajdę chwilkę to na pewno spróbuję Usmiech
(L)
Odpowiedz





Shrap-Drakers.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024.

W celu zachowania najwyższej jakości usług wykorzystujemy informacje przechowywane w plikach cookies. Zmiany zasad korzystania z plików cookies można dokonać w ustawieniach przeglądarki.