Liczba postów: 9
Liczba wątków: 0
Dołączył: 18-11-2008
Reputacja:
0
Witam
Po przejrzeniu galerii - widzę, że dobrze trafiłem Bo speców, maniaków od sandaczy sporo tu.
No to jedziemy!
Panowie, poradźcie, pomóżcie, podpowiedzcie coś.
Od niedawna nocą za sandaczem spinuję. Na Odrze. Odra u mnie to głównie ostrogi, opasek jak na lekarstwo. Wcześniej tylko gumy i łowy w dzień.
Teraz: woblery, noc i zima do tego
I w aspekcitych warunków - kilka pytań, wątpliwości mam.
Gdzie go szukac po zmierzchu? Czy nawet teraz zimą trzyma się okolic głównego koryta, nurtu? Czesac opaski? Głebokie, na zewnętrznych łukach rzeki, czy płytsze, spokojniejsze z cofkami, na prostkach i łukach wewnętrznych rzeki? Ile wody musi miec nad głową aby teraz odwiedzac miejsówkę?
A może jednak ostrogi? Ale jak tu? Głębokie zapływy ze stromymi kamienistymi brzegami? Czy spokojne rewiry? I jak głęboko?
Wiem ,że sporo tego, ale nie mam źródła dobrego, skąd tą wiedzę wyciągnąc. Nocny spin to zagadka. Nocny zimą to wielka tajemnica. A do tego jeszcze dorzucic sandacza i się robi wielki problem. A samemu całą wiedzę zdobyc to lata miną .
Wiem, że głownie w innych rzekach łowicie - ale myślę, że Wasze doświadczenia z powodzeniem na swoje łowiska przeniosę.
Z góry dzięki za odzew wszelki!
Właśnie też chcę spróbować nocnego/wieczornego zimowego spinningu za sandaczem. Dziś zamierzam się wybrać na pierwszą wyprawę popołudniowo-wieczorną. Nie mam kompletnie doświadczenia w tej materii, tylko tyle co teoretyczna wiedza "gdzieś tam" wyczytana.
Chyba Daniel hlehle jest teraz na bieżąco w tej kwestii i moze udzieli nam kilku wskazówek
Przemo, przy okazji przeniosłem wątek do tego działu
Liczba postów: 1.339
Liczba wątków: 0
Dołączył: 23-10-2008
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spinning
Łowiska: Wisła
Miejscowość: Kozienice
18-11-2008, 13:04
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-11-2008, 13:11 przez bysior.)
Wczoraj z kumplem odwiedziliśmy wylot ciepłego kanału tutejszej elektrowni w nadziei na spotkanie z sandaczem. Plusem jest to, że jest tam dość widno i troszkę cieplej. Wiadome. Z racji zablokowanego wypływu przez sprowadzone na zimowisko barki i refulery od pogłębiarek miejsca nie było za wiele. Postanowiliśmy przejść 60 m po pochylonych refulerach na drugą stronę. Z racji, że jest to teren elektrowni jest tam zakaz wejścia. Tzn. jest monitoring i jak mają zły dzień to wysyłają strażników tzw."gawronów". Ale mniejsza o to. Nam się udało przejść. Z drugiej strony jest o tyle lepiej, że sandacze nie są płoszone przez gruntowców, spawikowców. Podchodzą bliżej brzegu. Od godziny 23.30 do godz. 2.30 złowiliśmy 3 sandacze w okolicach wymiaru. Poza tym nic specjalnego. A mróz był galanty, prawie uniemożliwiający wędkowanie. Przelotki marzły jak w zamrażarce. Ale daliśmy radę. O 3.00 było -2 st.C a rano -5 st.C. Nareszcie nadchodzą chłodne dni.
No dobra, ale jak? Na co? Mozna precyzyjniej ?
Liczba postów: 9
Liczba wątków: 0
Dołączył: 23-10-2008
Reputacja:
0
Witam.
Ja na Wisełce w wawie i okolicach do tej pory w nocy głównie łowiłem na opaskach, mam niedaleko siebie taką na której łowię do końca sezonu.Przynety to w 99% woblery pracujące nie głębiej jak 1-1,5 metra.
Ale mam tez taka fajna burte osłoniętą od głównego nurtu łacha piachu i tam po dłuższych przymrozkach lowie ladne sandały, ale tam to na gumke z takim obciążeniem żeby guma nie grzęzła w dnie tylko powolutku sie turlala po nim, skutkuja delikatne i łagodne podciągnięcia.
Liczba postów: 9
Liczba wątków: 0
Dołączył: 18-11-2008
Reputacja:
0
Napisze jak ja łowię (próbuję) w nocy. Proszę o korekty!
Przynęta: wobler, raczej klasyczny sandaczowiec, czyli smukły, długi (8-10 cm), jasny. Ale wiem, że łowią też (skutecznie) na dużo wieksze, 12-15 cm ! Ja jakoś nie mam przekonania do takich... A Wy??
Praca wobka - zarówno delikatna, niemal nie wyczuwalna na kiju, jak i ostrzej zamiatające ogonem - na jeden i drugie brania miałem.
Zaczynałem łowic na rozległych, twardych, żwirowych płyciznach (woda do 1 m) z pojedynczymi dużymi głazami, sąsiadującymi z głownym nurtem. Brania sandaczy były, ale maluchy same. Do 40 cm. Czasem większy bolek lub kleń stuknął. To chyba miejsca bardziej na lato. Podkreślam chyba. Za płytko? Czy może późną noca warto tam zajrzec??
Potem przeniosłem się na opaskę, na prostce. Woda urozmaicona. Raz głowny nurt pod nogami i 1,5 m wody, a kilkanaście metrów niżej rozległa płycizna na faszynowym materacu. Teoretycznie mi pasuje, bo coś tam brało.
Przynetę prowadze powolutku pod prąd.
Ale czy nie za płytko jeszcze (te 1,5 m)? Czy nie za blisko brzegu? Czy wobek ma iśc blisko dna, tam gdzie nurt wyciszony nieco czy w pół wody?
Przy ostrogach doły i skarpy dużo większe - może to lepsze rewiry jednak??
Kurde - 1000 pomysłów za minutę ;/.
Tymon - wyloty kanałów zrzutowych rządzą się swoimi prawami, u mnie takich brak. Na zwykłej, zimnej wodzie muszę ich szukac. Ale napisz więcej szczegółów. Przynęty, prowadzenie, głębokośc wody, ukształtowanie dna... Może cosik wykorzystam .
Pozdrawiam maniaków zimowego, nocnego spinowania!
Byłem dziś jak zamierzałem. Od 15 do 17 z minutami. Musiałem skończyć wcześniej bo zrobiła mi się broda na plecionce a nie miałem latarki Jednak miejsce jakie obrałem okazało się (chyba) puste. Jeszcze za widoku nie miałem z dna żadnego puknięcia. Po zapadnięciu zmroku woda też była martwa. Napotkani gruntowcy z żywcem też byli na zero. Od 3 dni! A na początku listopada coś tam łowili. Nie wielkie, dużo nie miarowych ale brania mieli. Wisła jest niska i mogły stamtąd spłynąć gdzieś głębiej. Ale jak woda pójdzie ciut w górę(chociaż z metr) to tam wrócę. Bo one chyba też powinny tam wrócić
Liczba postów: 1.339
Liczba wątków: 0
Dołączył: 23-10-2008
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spinning
Łowiska: Wisła
Miejscowość: Kozienice
A więc tak.Odnośnie tego kanału to rzeczywiście inna bajka.Jeśli chodzi o zimną Wisłę to ja jestem zwolennikiem gumowych przynęt.Zazwyczaj są to kopyta 6-8cm,rzadziej większe i różnorakie twistery o podobnych gabarytach,obciążone główkami od 10 do 25-30gr.Sandaczy późną jesienią szukam zazwyczaj w głębokich dołach za ostrogami,lecz nie każda ostroga jest ku temu stworzona.Najlepiej,żeby woda ciągnęła cały czas równolegle do brzegu tworząc burtę,a nie jak to na większości bywa robi potężną cofkę.Bardzo często rzucam pod prąd z owej ostrogi i turlam gumą po dnie.W ten sposób guma dochodzi do burty i wtedy zaczynam klasyczną zabawę zestawem.A to pomału szuram po dnie,a to 2-3 obroty korbką w celu poderwania gumy i znowu opad,czasem robię poderwanie kijem(najczęściej robię to młynkiem,ale są sytuacje,kiedy guma wychodzi z głębi po stromym dnie i trzeba ją poderwać bardziej energicznie).Myślę,że nie ma w tym nic nadzwyczajnego ,ważniejsze jest miejsce jakie się trafi.Czy będą tam sandacze?Nie wiem i chyba nikt nie wie.Każdy próbuje raz na takiej wodzie,raz na innej.Raz głęboko,raz płytko.Zmysły ryb są na tyle ciekawe,że nigdy nic nie wiadomo.Zawsze inna rzeka,bądź zbiornik posiada inne warunki.Nigdzie nie jest tak samo.Raz można trafić sandacza w słoneczny dzień,a innym razem weźmie tylko w zawieruchę.To jest ryba bez schematów.Czasem nawet duże wahadło ją sprowokuje.Można łowić w bankowym miejscu,a nic nie złowić,bo ryba nie ma chęci skubnąć.I wtedy najczęściej stajemy z zapytaniem-"czy ja potrafię je łowić".Lekarstwo jest jedno-jak najczęściej nad wodę.Nawet jeśli nic nam nie weźmie,to cieszmy się otaczającym nas spokojem i ciszą naszej wędkarskiej krainy.Taka jest nasza pasja,że czyni ludzi wytrwałymi.
Więc tyle mego gadania.Szczęścia wam życzę i oczywiście połamania kija(tylko nie na kolanie).
Liczba postów: 1.339
Liczba wątków: 0
Dołączył: 23-10-2008
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spinning
Łowiska: Wisła
Miejscowość: Kozienice
Jeszcze jedno chciałem dodać.Z wiadomości z zeszłego roku wiem,że najlepsze brania sandaczy wcale nie były nocą,a między godziną 13 a 16.I tak brały non stop.A później już tylko basen.
Liczba postów: 6.349
Liczba wątków: 26
Dołączył: 22-10-2008
Reputacja:
10
O sobie: NO KILL!
Specjalizacja: Spinning
Łowiska: Narew
Miejscowość: Pułtusk
Listopad i grudzień to świetne miesiące jeśli chodzi o sandacza! Tylko gdzie go szukać? Generalnie jeśli chodzi o rzekę szukam głębokich miejsc ( moim ulubionym jest 6 metrowy dołek, za główką, przy której biegnie 5 metrowa, kamienista rynna, zachaczając o wylot kanału - miejsce wręcz wymarzone! ), głębszych opasek, głębszych miejsc w okolicach filarów, betonowych kei, zwalonych drzew. W zimie szukając sandaczy szukam... białej ryby. Leszczy i krąpi, które o tej porze roku gromadzą się już na zimowanie. A za nimi płyną sandacze, które są już leniwe i wolą zjeść "łatwy" pokarm bez tracenia zbędnej energi. Sandacze o tej porze roku są dość kapryśne, ale po pierwszy przymrozkach zaczynają aktywnie żerować - wtedy praktycznie każde prowadzenie przynęty jest skuteczne. Ja osobiście późną jesienią rezygnuje z powierzchniowego łowienia woblerami i całkowicie poświęcam się gumom i wolnemu opadowi, wleczeniu, leniwym skokom i sposobowi który przedstawił Tymon, turlania się gumy z prądem. W nocy i w dzień zimą łowię w tych samych miejscach, ale ciekawostkę jest to, że największe sztuki na Narwi jeśli chodzi i zimę zawsze w dzień, noc owszem - ale nie były to okazy. Okazy polują samotnie, więc gdy szaleje młody rocznik, te raczej trzymają się z boku, a atakują kiedy sandaczowy narybek im nie przeszkadza, a to właśnie często jest sam środek dnia...
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/
|