Jestem ciekaw co to znaczy dla niektórych "własność PZW"... Wszystkie wody płynące (to nie tylko rzeki, ale również jeziora/akweny z okresowym bądź ciągłym dopływem i odpływem wody) należą do Skarbu Państwa, tym wszystkim zajmuje się KZGW, a w ich imieniu regionalne zarządy. Wody takie oddaje się w użytkowanie rybackie na dany okres, który może się skrócić m.in. przez nie wywiązywanie się z umowy dzierżawczej. Jeżeli nie ma żadnych zastrzeżeń co do danego użytkownika (w tym wypadku PZW), przedłużana jest w takim wypadku umowa. Proste jak w mordę strzelił.
Pozdrawiam
Salmo
Liczba postów: 426
Liczba wątków: 0
Dołączył: 24-01-2011
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spining, sum z gruntu
Łowiska: Bug, mój Bug
Miejscowość: Łomazy-Stulno
(02-07-2012, 16:59)Salmo_Salar napisał(a): tym wszystkim zajmuje się KZGW, RZGW (Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej)
(02-07-2012, 17:05)maniek72 napisał(a): (02-07-2012, 16:59)Salmo_Salar napisał(a): tym wszystkim zajmuje się KZGW, RZGW (Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej)
A RZGW podlegają pod KZGW (Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej), tak jak napisałem...
Pozdrawiam
Salmo
Liczba postów: 426
Liczba wątków: 0
Dołączył: 24-01-2011
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spining, sum z gruntu
Łowiska: Bug, mój Bug
Miejscowość: Łomazy-Stulno
02-07-2012, 17:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-07-2012, 17:31 przez maniek72.)
A wszystkie przetargi i zezwolenia ogłasza i kontroluje RZGW
Ups, sory; napisałeś ; że w ich imieniu RZGW nie doczytalem, moja wina przepraszam/
Liczba postów: 1.047
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08-12-2008
Reputacja:
0
(02-07-2012, 16:11)Salmo_Salar napisał(a): PZW się rozsypie to wtedy zobaczycie co znaczy gospodarka rybacka pełną gębą...
Zdziwiło by mnie Radku, gdybyś nie bronił archaicznego kolosa...
Zdaję sobie sprawę, że część wód byłaby traktowana przez nowych dzierżawców w identyczny sposób jak obecnie wiele jezior mazurskich przez dawne PGRyb'y. Jestem przekonany jednak, że znakomita część nowych gospodarzy podeszła by do tematu patrząc na długofalowe zyski płynące z turystyki wędkarskiej, a nie chwilowy zastrzyk z połowów rybackich. Jeśli miałbym do wyboru model gdzie 50% łowisk jest trzepanych sieciami i zostały w nim jedynie cierniki i drugą połowę z świetnym pogłowiem ryb atrakcyjnych wędkarsko(dostępnych za słone opłaty) lub obecny model gdzie 98% wód to pustynia(jak sam pisałeś chociażby o ZZ), to ja wybieram ten pierwszy.
---
Pozdrawiam,
Grzesiek
Liczba postów: 460
Liczba wątków: 0
Dołączył: 25-05-2011
Reputacja:
0
Specjalizacja: IST1142F & GS70M-MF-2
Łowiska: zlewnia Wisły i Narwi
Miejscowość: Grodzisk Mazowiecki
rozumiem @kaczy, że mając dochody przeciętnego Polaka też postawił byś na wariant pierwszy
(03-07-2012, 13:36)kaczy napisał(a): (02-07-2012, 16:11)Salmo_Salar napisał(a): PZW się rozsypie to wtedy zobaczycie co znaczy gospodarka rybacka pełną gębą...
Zdziwiło by mnie Radku, gdybyś nie bronił archaicznego kolosa...
Zdaję sobie sprawę, że część wód byłaby traktowana przez nowych dzierżawców w identyczny sposób jak obecnie wiele jezior mazurskich przez dawne PGRyb'y. Jestem przekonany jednak, że znakomita część nowych gospodarzy podeszła by do tematu patrząc na długofalowe zyski płynące z turystyki wędkarskiej, a nie chwilowy zastrzyk z połowów rybackich. Jeśli miałbym do wyboru model gdzie 50% łowisk jest trzepanych sieciami i zostały w nim jedynie cierniki i drugą połowę z świetnym pogłowiem ryb atrakcyjnych wędkarsko(dostępnych za słone opłaty) lub obecny model gdzie 98% wód to pustynia(jak sam pisałeś chociażby o ZZ), to ja wybieram ten pierwszy.
W takim wypadku nie wybrałbym żadnego wariantu, nie popieram idei "mniejszego zła". To jest model wędkarskiego myślenia, mnie by serce bolało gdyby np. jeden zbiornik by ostro zarybiany gdzie w tym czasie na inne nie starczyłoby ochrony i pieniędzy.
Chciałbym zobaczyć tą znakomitą część gospodarzy, która po czasie stwierdziłaby, że to nie na ich siły i środki finansowe. Idee szybko zderzają się z rzeczywistością. Tutaj bajek nikt nie opowiada, jak ktoś ma wystarczająco dużo kasy to może sobie prowadzić łowisko "specjalne" i wtedy idee górują nad kalkulatorem. Jednak gdy zaczyna brakować kapusty (pieniędzy) wtedy zmieniamy automatycznie myślenie.
Tutaj trzeba mieć kasę, jak do wszystkiego, Ameryki nie odkryłem, ale myślę, że słowa "znakomita część gospodarzy" nie mają odzwierciedlenia w stanie obecnym. Znasz takich ludzi?
OS'y na wodach płynących czy małe jeziora typu Wersminia to przykłady w skali mikro. Wody mamy o wiele większe i jeszcze baaardzo długo nie znajdzie się ktoś kto się tym zajmie przystosowując model gospodarki pod wędkarzy.
Nie z tymi ludźmi, nie to myślenie, nie ten kraj...
Róbmy swoje jako wędkarze zrzeszeni wokół jednej idei, nie ma co na innych liczyć bo jak wiadomo "umiesz liczyć, licz na siebie".
Pozdrawiam
Salmo
Liczba postów: 1.047
Liczba wątków: 0
Dołączył: 08-12-2008
Reputacja:
0
03-07-2012, 14:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-07-2012, 14:24 przez kaczy.)
(03-07-2012, 13:48)grisha napisał(a): rozumiem @kaczy, że mając dochody przeciętnego Polaka też postawił byś na wariant pierwszy
Tak, bo wolałbym zapłacić za jedną wodę więcej kasy i mieć z tego radość. Jak się policzy obecne wydatki na PZW, to wcale tanio nie jest(chyba że łowisz tylko na spławik na jednym jeziorze. Dopłaty do wszystkiego+ kilka wypadów poza "rodzimy okręg" i 500pln rocznie pęka).
Salmo_Salar napisał(a):W takim wypadku nie wybrałbym żadnego wariantu, nie popieram idei "mniejszego zła". To jest model wędkarskiego myślenia, mnie by serce bolało gdyby np. jeden zbiornik by ostro zarybiany gdzie w tym czasie na inne nie starczyłoby ochrony i pieniędzy. 1. Zarybienia według mnie nie są sposobem na utrzymanie wód w dobrej kondycji,powinny być w ograniczonym wymiarze stosowane do uzupełnienia rybostanu w wyjątkowych przypadkach(przyduchy i inne katastrofy ekologiczne). Powinno się wspierać i chronić tarło naturalne, a nie wpuszczać do wody "ryby z probówki". Cały świat już to pojął, u nas niestety uczy się według wiedzy z socjalistycznych uczelni. Sorry ale dla mnie polscy ichtiolodzy nie są autorytetami, tak samo jak hydrolodzy.
2. Teraz patrząc na rybostan większości akwenów nie boli Cię serce?
Salmo_Salar napisał(a):Chciałbym zobaczyć tą znakomitą część gospodarzy, która po czasie stwierdziłaby, że to nie na ich siły i środki finansowe. Idee szybko zderzają się z rzeczywistością. Tutaj bajek nikt nie opowiada, jak ktoś ma wystarczająco dużo kasy to może sobie prowadzić łowisko "specjalne" i wtedy idee górują nad kalkulatorem. Jednak gdy zaczyna brakować kapusty (pieniędzy) wtedy zmieniamy automatycznie myślenie.
Tutaj trzeba mieć kasę, jak do wszystkiego, Ameryki nie odkryłem, ale myślę, że słowa "znakomita część gospodarzy" nie mają odzwierciedlenia w stanie obecnym. Znasz takich ludzi?
OS'y na wodach płynących czy małe jeziora typu Wersminia to przykłady w skali mikro. Wody mamy o wiele większe i jeszcze baaardzo długo nie znajdzie się ktoś kto się tym zajmie przystosowując model gospodarki pod wędkarzy.
Nie z tymi ludźmi, nie to myślenie, nie ten kraj...
No chyba nie sądzisz, że wody typu ZZ przejmie osoba prywatna? Chyba, że Kulczyk albo inny Abramowicz. Tutaj jest według mnie właśnie miejsce do manewru dla stowarzyszeń wędkarskich.
Salmo_Salar napisał(a):Róbmy swoje jako wędkarze zrzeszeni wokół jednej idei, nie ma co na innych liczyć bo jak wiadomo "umiesz liczyć, licz na siebie".
Czyli co konkretnie robić?
---
Pozdrawiam,
Grzesiek
W pierwszym zacytowanym przez Ciebie fragmencie mojej wypowiedzi miałem na myśli to iż z jednego akwenu zrobiono by zarybiane łowisko specjalne, a na inne wody nie starczyłoby pieniędzy na ochronę, zagospodarowanie. Nic nie pisałem o zarybianiu wszystkiego jak leci, jednak nie ma się czemu dziwić, że mamy politykę "zarybieniową" gdzie konkursy ofert wygrywa się ilością materiału zarybieniowego... Serce mnie nadal boli i nie łap mnie za słówka, odnosiłem się do konkretnej wypowiedzi i konkretnych słów. Serce mnie boli, że nad moją małą rzeką nie ma drzew (jakże ważne dla ekosystemu rzecznego). Postanowiłem sam temu zaradzić i może niedługo będę mógł obserwować efekty swojej pracy.
Drugi zacytowany fragment... Stowarzyszenie składa się z osób fizycznych, nawet ono musi mieć kasę by szarpnąć się na taką inwestycję, jakby tego nie nazwać. Trzeba mieć doświadczenie i znajomości by ruszyć z miejsca. Mamy Unię i dopłaty, ale to nie jest tak, że każdy dostaje. Postały również LGR'y co może nawet uniemożliwić wejście nowym gospodarzom.
Teraz odniosę się do ostatniego fragmentu. Wiele stowarzyszeń współpracuje/kontroluje działania użytkowników rybackich i straży rybackich, może to jest odpowiednia droga by nią kroczyć, jak uważasz? Właśnie brak kontroli jest dużym problemem naszych wód, brak kontroli nad wodą i w papierach. Przykładem mogą być towarzystwa wędkarskie znad rzek pomorskich, one super działają, są ludzie, którzy chcą działać, pięknie. Nie wszędzie tak jest niestety, sam się o tym przekonałem, warto pomagać takim ludziom.
Pozdrawiam
Salmo
Liczba postów: 24
Liczba wątków: 0
Dołączył: 26-03-2012
Reputacja:
0
Specjalizacja: Spinning
Łowiska: ZK, Wisła i okolice
Miejscowość: Bydgoszcz
(03-07-2012, 13:36)kaczy napisał(a): ... Jeśli miałbym do wyboru model gdzie 50% łowisk jest trzepanych sieciami i zostały w nim jedynie cierniki i drugą połowę z świetnym pogłowiem ryb atrakcyjnych wędkarsko(dostępnych za słone opłaty) lub obecny model gdzie 98% wód to pustynia(jak sam pisałeś chociażby o ZZ), to ja wybieram ten pierwszy.
Chyba nie doświadczyłeś jeszcze takiej sytuacji, wybierając wariant 1. Ja natomiast na ZK aktualnie, tak.
A przy przetargu były takie szumne zapowiedzi dzierżawcy - (np. 2,5 mln narybku sandacza ).
Od początku w te jego bzdury nie wierzyłem, ale... Naiwni będą zawsze! Naiwnych nigdy dość!
|