Shrap-Drakers Fishing Forum
Wieści prosto z łódki
#1
Photo 
Wieści prosto z łódki.


Drugi majowy weekend na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim upłynął w 80% na polowaniu na majowego drapieżnika, jakim jest niewątpliwie szczupak. Pogoda od samego rana nie nastrajała zbyt optymistycznie, a to z tego powodu, że wiał nawet dość silny wiaterek, ale wiał ze wschodu i z północnego wschodu, a jak mówi przysłowie,”Wiatr ze wschodu, ryba chodu” akurat w tym dniu ta przypowieść nie bardzo się sprawdziła, bo rybki były, może nie  w takich ilościach jak byśmy sobie tego życzyli, ale były.
Sobotni ranek co prawda okazał się wypadem na wielkie „O” ale już popołudniowa sesja dała wynik pozytywny, jeden około 50-cio centymetrowy szczupaczek i dwa okonie +/- 20 cm.
[attachment=22295]
[attachment=22296]
W niedzielę rano ponownie pływam za szczupakiem i ostatecznie łowię takiego 67cm
[attachment=22297]
i na tym
właściwie powinienem zakończyć, ale chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym fakcie: w nie wielkiej odległości ode mnie pływał gość tak jak ja na łódce, jeszcze zanim ja złowiłem swojego szczupaka, widziałem jak gość podbiera coś w podbierak, od szwagra łowiącego z pomostu wiem że złowił ładnego szczupaka. Po jakimś czasie przybliżył się do mnie w czasie gdy ja podbierałem swojego szczupaka, nim go wypiąłem, zrobiłem fotką i uwolniłem facet płynąc na silniku elektrycznym wyprzedził mnie i spokojnie złowił drugiego szczupaka, zapiął go na tak zwaną „agrafkę” i odpłynął na kolejną miejscówkę, gdzie po kilku minutach przyholował szczupaka, podebrał go w podbierak i tak jak dwa poprzednie skończył on na „agrafce” Ten sam scenariusz powtórzył się jeszcze raz. Nie chcę uchodzić za jakiegoś pieniacza co się wszystkiego czepia, ale wydaje mi się, że jakieś limity dobowe jakie są w regulaminie obowiązują wszystkich wędkarzy, być może w tym przypadku gość chciał na koniec dnia wybrać sobie dwa najładniejsze szczupaki, a dwa zgodnie z regulaminem wypuścić, tylko czy po kilku godzinach pływania za łódką na „smyczy” przeżyły?
Śmiem w to wątpić. Martwi mnie takie zachowanie „wędkarza” tym bardziej, ze łowiąc na tym jeziorze musiał wykupić dodatkowe zezwolenie, minimum na sezon, czyli od maja do końca października. Średnio na wodzie w weekendy pływa od 5 do 12 łódek i gdyby co drugi tak się zachował to szczupaka łowilibyśmy tylko w maju i to nie wiem czy do końca maja by go wystarczyło. W tym miejscu przypomniał mi się wierszyk, który kiedyś napisałem, jedna ze zwrotek brzmi tak:

Wiele jeszcze upłynie wody,
nim zrozumieją znacznie słów,
że wędkarz to esteta przyrody,
nie kolekcjoner rybich głów.


Tym cytatem z własnego wiersza kończę te Wieści prosto z łódki, mam nadzieję, że kolejne będą bardziej przyjemne.


Pozdrawiam waldi-54.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
#2
Minął już maj i czerwiec przywitał nas piękną, słoneczną pogodą.
W każdy weekend staram się być na wodzie i próbuję coś konkretnego złowić, ale jak do tej pory są to tylko
moje pobożne życzenia, owszem coś tam się udaje złowić, ale jak powiedziała pewna znana jurorka, "d..y nie
urywa"
[attachment=22295]
[attachment=22295]
[attachment=22295]
Czasem trafi się szczupak +\- 60 cm, czasami jakiś okoń, czy raczej należało by napisać "okonik", ostatnio
trafił się około wymiarowy sandaczyk i to wszystko. 
[attachment=22295]
[attachment=22295]
Szwagier zrezygnował z pływania łódką i całkowicie oddał się lekkiej wędce spławikowej i wyniki ma całkiem,
całkiem, można by rzec nawet, że wyśmienite. Na koncie ma kilkanaście inów i linków, kilka okazałych karasi
a ostatnio coś porwało mu zestaw. Ale szwagier może sobie pozwolić na takiełowienie, bo nad wodą przebywa
od dłuższego czasu, ja natomiast nie mając czasu na dłuższe nęcenie łowiska skazany jestem na przypadkowe
brania zazwyczaj drobnej wzdręgi, czy krąpi a w wyjątkowych przypadkach miałem okazję złowić leszczyka.
[attachment=22295]
Pozostało mi więc pływanie ze spinningiem i sukcesywne obławianie "swoich" rewirów z różnym skutkiem
w większości, mizernym.  Ale jako zagorzały optymista, nie tracę nadziei na "lepsze jutro" wychodząc z
założenia, że przecież kiedyś te paskudne wschodnie wiatry zmienią kierunek i razem z zachodnim wiaterkiem
zaczną żerować wreszcie te wszystkie ryby, które dorosły do godnych wymiarów, póki co ćwiczę na tych
mniejszych.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
#3
Ponieważ poniższe teksty ukazały się na forum bez fotek, to postanowiłem je wykorzystać do tego tekstu jako przypomnienie, które uzupełniłem już fotkami. Mam nadzieję, że nie nudzę zbytnio.


Wieści prosto z łódki.


Drugi majowy weekend na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim upłynął w 80% na polowaniu na majowego drapieżnika, jakim jest niewątpliwie szczupak. Pogoda od samego rana nie nastrajało zbyt optymistycznie, a to z tego powodu, że wiał nawet dość silny wiaterek, ale wiał ze wschodu i z północnego wschodu, a jak mówi przysłowie,”Wiatr ze wschodu, ryba chodu” akurat w tym dniu ta przypowieść nie bardzo się sprawdziła, bo rybki były, może nie w takich ilościach jak byśmy sobie tego życzyli, ale były.
Sobotni ranek co prawda okazał się wypadem na wielkie „O” ale już popołudniowa sesja dała wynik pozytywny, jeden około 50 - cio centymetrowy szczupaczek i dwa okonie +/- 20 cm. W niedzielę rano ponownie pływam za szczupakiem i ostatecznie łowię takiego 67cm i na tym właściwie powinienem zakończyć, ale chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym fakcie, otuż: w nie wielkiej odległości ode mnie pływał gość tak jak ja na łódce, jeszcze zanim ja zlowiłem swojego szczupaka, widziałem jak gość podbiera coś w podbierak, od szwagra łowiącego z pomostu wiem że złowił ładnego szczupaka. Po jakimś czasie przybliżył się do mnie w czasie gdy ja podbierałem swojego szczupaka, nim go wypiąłem, zrobiłem fotką i uwolniłem facet płynąc na silniku elektrycznym wyprzedził mnie i spokojnie złowił drugiego szczupaka, zapiął go na tak zwaną „agrafkę” i odpłynął na kolejną miejscówkę, gdzie po kilku minutach przyholował szczupaka, podebrał go w podbierak i tak jak dwa poprzednie skończył on na „agrafce” Ten sam scenariusz powtórzył się jeszcze raz. Nie chcę uchodzić za jakiegoś pieniacza co się wszystkiego czepia, ale wydaje mi się, że jakieś limity dobowe jakie są w regulaminie obowiązują wszystkich wędkarzy, być może w tym przypadku gość chciał na koniec dnia wybrać sobie dwa najładniejsze szczupaki, a dwa zgodnie z regulaminem wypuścić, tylko czy po kilku godzinach pływania za łódką na „smyczy” przeżyły? Śmiem w to wątpić.
Martwi mnie takie zachowanie „wędkarza” tym bardziej, ze łowiąc na tym
jeziorze musiał wykupić dodatkowe zezwolenie, minimum na sezon, czyli od maja do końca października. Średnio na wodzie w weekendy pływa od 5 do 12 łódek i gdyby co drugi tak się zachował to szczupaka łowilibyśmy tylko w maju i to nie wiem czy do końca maja by go wystarczyło. W tym miejscu przypomniał mi się wierszyk, który kiedyś napisałem, jedna ze zwrotek brzmi tak:
Wiele jeszcze upłynie wody,
nim zrozumieją znacznie słów,
że wędkarz to esteta przyrody,
nie kolekcjoner rybich głów.


Tym cytatem z własnego wiersza kończę te Wieści prosto z łódki, mam nadzieję, że kolejne będą bardziej przyjemne.


Pozdrawiam waldi-54.


Wieści prosto z łódki.


Miałem pojechać tylko na weekend na działkę, ale sprawy zawodowe, tak moje, jak i mojej żony, pozwoliły spędzić na działce cały tydzień. Nie muszę wam mówić jak bardzo się z takiego obrotu sprawy ucieszyłem, bo czyż może być lepsza dla wędkarza wiadomość, niż ta, że czaka go cały tydzień nic nie robienia, tylko wymyślanie sposobów w jaki to sposób przechytrzyć wredne „rybiska”. Pogoda była wręcz wyśmienita, z nieba lał się na głowy istny żar, że bez nakrycia głowy strach było gdziekolwiek wychodzić. Na wodzie już o godz. 9 rano nie można było wysiedzieć, co zmuszało mnie do wypływania tylko w określonym czasie, czyli od godz. 3,30 do wspomnianej godz. 9 rano i dopiero w godz.
popołudniowych i wieczornych dało się posiedzieć w łódce. Tym razem postanowiłem troszkę czasu poświęcić na „biało ryb” a konkretnie chodziło mi o grubego leszcza, którego na Pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim nie brakuje.
Trochę zajęło mi poszukiwanie ścieżek tych ryb, ale po dwóch dniach od postawienia markera i intensywnego nęcenia wchodziły dość systematycznie w łowisko co skutkowało tym, że łowiłem jednego osobnika około 50/55 cm i mogłem sobie robić przerwę, bo reszta ławicy odpływała i mogłem śmiało przez ten czas opływać swoje spinningowe rewiry by po godzinie wrócić i ponownie złowić jednego, pięknego, „złocistego leszka” (nie mylić ze złocistym napojem). I tak się to powtarzało przez cały tydzień, jeden leszcz i jeden lub dwa drapieżniki, szczupak lub sandacz, czasami nawet ładny sumik karłowaty, zwany
koluchem” dopełniał całości.
A to kilka fotek prosto z łódki.
   
   
   
   
   
   
   
   

Ostatni sierpniowy wypad.


Nad wodę dotarłem dość późno, bo około 6,30, rzut oka na działkę brata, ok. Kaz jest też na działce. Szybki wyładunek tego co przyjechało wraz ze mną, szybkie śniadanko i dzwonię do Kaza z krótkim pytaniem: płyniesz ? Po chwili Kaz jest już u mnie na działce gotowy do łowów. Nie pozostało mi nic innego jak zabrać wszystkie wędkarskie graty i na wodę. Jezioro nad którym mamy obaj działki jest jeziorem przepływowym i właśnie w tej chwili administrator tej wody zadbał o dość wysoki poziom. Jest to i dobre i złe jednocześnie, zwłaszcza dla takich wędkarzy, którzy ze „spinem” w dłoni całymi godzinami biczują wodę z mizernym skutkiem. Dla ryb taki wysoki poziom to jak wygrana w totka, siedzą sobie w trzcinach i wszystko co wypłukuje woda z brzegu mają na jedno machnięcie płetwą.
Za drobnicą w trzcinowisko powędrował drapieżnik i to jest to zło, które dotyka wędkarza. Czasami jednak coś się uda z tego gąszczu wydłubać, raz jest to ładny okoń, innym razem,(raczej należałoby powiedzieć, innymi razy) są to takie ładne szczupaki złowione przez Kaza w odstępie kilku minut.
   
   
   
   
Jednym słowem, rybki nas nie zawiodły i choć było ich w sumie cztery, (nie licząc małych nie wymiarków
okonia, których też było kilka) to weekend uważam za całkiem udany, choć ja osobiście złowiłem tylko jedną rybkę godną obiektywu, ale miałem także coś sporego na kiju ale po kilku metrach holu, ryba się wypięła.

   

To było tak w formie wstępu, te trzy teksty ukazały się na forum, ale bez zdjęć, których to za żadne skarby nie mogłem wkleić w tekst.

Po tych perypetiach z fotkami dałem sobie spokój z pisaniem na forum, a byłoby o czym, zapewniam.
Wrzesień, jak to wrzesień jest tak jakby początkiem jesieni a co za tym idzie, jest też dobrym jeśli chodzi o połów szczupaków i nie tylko szczupaków. W tym miesiącu miałem na koncie kilkanaście ryb +60cm, kilka +70 i jednego, lub dwa szczupaki +80cm. Ale wrzesień minął szybko i październik zaczął roztaczać nad wodami z mgieł zasłonę co zmusiło mnie, miłośnika wszelkich blach do łowienia na „gumę" efektem tej zmiany było kilka sandaczy w tym dwa powyżej wymiaru i kilka małych szczupaczków, które dały się nabrać na tę przynętę. Owszem złowiłem też kilka szczupaków +60cm w tym jeden, ten na którego czekałem długo, ale warto było. Szczupak złowiony na „kopyto” jest teraz moim nowym rekordem 103 cm. Wreszcie udało mi się złowić tą wychodzoną i wypływaną przez lata „metrówkę” - Brawo ja!
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
Równolegle do wypadów na Pojezierze w wolnych chwilach, gdy tylko się takie zdarzyły, oczywiście byłem nad swą ulubioną rzeką Bystrzycą, gdzie zazwyczaj łowiłem ładne grube płocie, leszcze (takie +50cm) i pięknie wybarwione okonie od tak zwanych „palczaków” do +30cm. W Bystrzycy ostatnio pojawiły się sumy w ilościach dość dużych, powiem tylko, że w czasie jednej zasiadki spławikowej, złowiłem 8 sumków takich do 50cm. Wiem od znajomych, że są tacy, którzy w jedną noc łowią nawet kilkanaście takich sumków.
Kilka razy i ja miałem na kiju dość sporą sztukę, która porwała mi zestaw, raz jako przyłów trafił mię się sandacz 65cm.
Jednym słowem, moja ulubiona rzeka żyje i to mnie cieszy najbardziej.
   
Zgodnie z regulaminem „Shrap -Drakers” nie wrzuciłem fotek małych sumków, ale inne rybki to i owszem.

Z wędkarskim pozdrowieniem waldi-54 Papa2
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
#4
Piękne ryby! Marzenie Usmiech




Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Wieści znad Narwi bysior 136 99.734 12-12-2016, 20:35
Ostatni post: bysior
  Wieści z zagranicy Mariano 28 18.584 11-12-2016, 18:36
Ostatni post: Mariano
  Wieści znad Radomki pawcio 3 3.907 20-10-2016, 14:57
Ostatni post: pawcio


Shrap-Drakers.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024.

W celu zachowania najwyższej jakości usług wykorzystujemy informacje przechowywane w plikach cookies. Zmiany zasad korzystania z plików cookies można dokonać w ustawieniach przeglądarki.