Ładnie, ładnie Damianie. Takie okonie cieszą bardzo
Ja dziś też po porannym noszeniu wybrałem się po 13 nad jeziorko. Po lodzie nie chodziłem, bo w pierwszej kolejności zacząłem obławiać pomost. A sam lód dziwny taki. Pod grubszą warstwą śniegu, jedno walnięcie pierzchni i jest dziura. Facet stoi na lodzie, ale przy samym narożniku pomostu, po którym ja chodzę. Drugi wraz z synem wraca z miejscówki, gdzie w zeszłym roku troszkę okoni się złowiło. Kurcze, kiedy te mrozy zrobią konkretną pokrywę
Do 15 złowiłem może z 15 okoni, z czego może ze 4szt. podchodziło pod 15cm, reszta maleństwa straszne.
Udało mi się uratować życie dwóm okonikom po jakieś 10 - 11cm. Koleś wyjął je na mormyszkę i jakoś dziwnie za daleko odrzucił od siebie. Myślę sobie - nie ma opcji, żeby rzucał do przerębla z takiej odległości. Stoję w pewnej odległości i obserwuję gościa. Kolejny mały złowiony i wrzuca do przerębla pod nogami. Ach, więc tamte planuje zabrać łotr jeden.
Podchodzę i się pytam, czemu niewymiarowe okonie leżą na lodzie. On zmieszany mówi, że je zaraz wypuści. Ja mu na to, zaraz to zdechną
W końcu starszy pan odkłada wędkę, podchodzi do okoni ( już były dwie sztuki ) i biorąc je w rękę odnosi do dziury. Jednak można czasem pomóc rybkom. Ucieszyłem się, że chociaż dwie się uratowały. W torbie coś mu się trzepało, ale może te już były miarowe. Nie wiem, nie widziałem.
Po Świętach kolejne lodowe połowy.