Jako, że mam bujną wyobraźnię to przyszedł mi do głowy taki oto dialog:
- Ty, Ździchu! Dostaliśmy te mistrzostwa
- O cholerka Kaziu. No to kłopot mamy
- Jaki kłopot?
- No jak to - jaki? Co oni u nas będą łowić?
- No tak.
- Chociaż poczekaj. Kiedy te mistrzostwa?
- No w maju.
- No to wpuścimy ich na jezioro z leszczem. Może jeszcze tarła nie będzie to na bocznego połowią? W końcu to też spinning.
- No co ty, na tym naszym jeziorze brygada rybacka działa od marca. Tam już leszcza nie ma i zgodnie z planem zarybimy to karpiem. A karp na spinning nie bierze.
- To może na tym drugim jeziorze, tam zostało trochę okonia i szczupaka?
- Oj Ździchu, ale ty głupi. Chcesz ich wpuszczać tam gdzie jeszcze ryba jest?
- No przecież coś złowić muszą
- No i patrz - jak złowią to ryby już nie będzie i zarybiać znowu będziemy musieli. Lepszy pomysł mam.
- No, no... dawaj
- Pamiętasz te zeszłoroczne zarybienia tęczakiem?
- No pamiętam.
- I pamiętasz, że połowa z zarybień zdechła? No... I ta połowa pływa u Krzycha w stawach. Teraz już trochę podrosły to się do łowienia nadają. A jak większe to i droższe. Nadążasz?
- No nie do końca.
- Oj Ździchu... Ryba jest, kupować jej od obcych nie trzeba. Zapłacimy Krzychowi drożej, bo ryba duża. On za nią nie płacił to na trzech sporo wyjdzie, a jemu oddamy z przyszłorocznych zarybień.
- No ale gdzie tego tęczaka wpuścimy? Przecież nie do jeziora?
- No co ty... Mamy tu taką rzeczkę małą. Potokowce tam są, ale małe - takie po ćwierć kilo co to ich jeszcze na robaka nie wytłukli. Rzeczka mała to ryby się rozejdą a te mądrale z zagranicy będą myślały, że u nas ryby dużo jest. A jak jeszcze wszystkiego nie wyłowią to będziemy do przodu z zarybieniami krainy pstrąga i lipienia. Wiesz jak to ładnie w raportach wygląda?
- Kaziu jesteś genialny! To piszemy: Szanowni Państwo, W imieniu Polskiego Związku Wędkarskiego...
*przedstawiona sytuacja jest fikcyjna, osoby i wydarzenia w niej występujące są wymyślone przez autora