Cześć. Jakiś czas (ze dwa lata) noszę się z zamiarem kupna zestawu pod multiplikator. Trochę brakuje mi odwagi / a trochę szkoda kasy aby to nabyć tak w ciemno. Mam więc pytanie - czy taki zestaw sprawdzi się w łowieniu z opadu i czy każdy kij "do góry nogami" musi być taki króciutki. Najlepiej łowi mi się 270, ew 240 cm. Trochę nie wyobrażam sobie rzucać kijem który jest niewiele dłuższy od dolnika standardowej wędki. Czy moje obawy są słuszne i czy przynęta (guma na główce 20 - 35g) jako tako poleci (nie mam manii dalekosiężnych rzutów i tak w 95 % łowię z łódki) na standardowym castingowym zestawie.
Czy jest jakaś przewaga zestawu castingowego nad normalnym poza nie skręcaniem zyłki / plecionki? Chodzi mi tu o czułość przenoszoną na ręce (jakoś z reguły gdy łowię moje postrzeganie organoleptyczne przedkłada się nad wlepianiem wzroku w szczytówkę)
Aaa, i ile trzeba kasy przeznaczyć aby się niemiło nie rozczarować?
Czy jest jakaś przewaga zestawu castingowego nad normalnym poza nie skręcaniem zyłki / plecionki? Chodzi mi tu o czułość przenoszoną na ręce (jakoś z reguły gdy łowię moje postrzeganie organoleptyczne przedkłada się nad wlepianiem wzroku w szczytówkę)
Aaa, i ile trzeba kasy przeznaczyć aby się niemiło nie rozczarować?