29-12-2011, 19:20
Trochę się to łączy-bez obawy nie będzie o tym gdzie,kiedy i na co.
W zasadzie łowimy tam gdzie płacimy albo są porozumienia albo szukamy takiego okręgu żeby nam pasowało. Ja jestem leniwy, nie lubię i nie muszę daleko jeździć i wierzę, że jak się trzymam 1-2 łowisk na stałe to je lepiej znam i mogę łowić skuteczniej. Jak czytam co opisujecie, to naprawdę nie zazdroszczę wędkarzom lubiącym łowić w różnych rejonach. tak napisał Anquiler. Z tego co kojarzę to Paweł najczęściej Wisła warszawska i ZZ,no jakieś Mazury pewnie też. A ja jakoś nie mogęznaczy móc to mogę ale to mnie męczy a na ryby jadę przecież po to żeby odpocząć.Męczą mnie tłumy i hałas.Na Wisłę wybrałem się latem 2x,raz jakoś przetrzymałem szum aut
i pociągi na średnicowym ale drugi raz po kwadransie się poddałem. Z warszawskiego brzegu leciało takie umpa-umpa że nie dało się wytrzymać.
2 x wybrałem się w górę od Siekierkowskiego no i tam jakoś da się przeżyć.
Wolę jak ptaki drą dzioby niż jakaś kapela ryje.
Zegrze to inna bajka.Na 3 pływania w tym roku za każdym razem jakiś krótki sandaczyk ale ilość obiektów pływających mnie dobija a przedostatni weekend października to już był horror,na ostatni się nie wybraliśmy bo mogło być tylko gorzej. No ale i tak było lepiej niż latem kiedy nie tylko wędkarze ale i motorowodniacy i skutery wodne w ilościach porażających.Przy okazji czy może mi ktoś wyjaśnić po co takim skuterem pływać przez 10 czy 15 minut w kółko na pełnych obrotach?
Dlatego jeżdżę,włóczę się gdzieś nad Bugiem w rejonie Małkini czy jeszcze dalej. A nie wiem czy uda mi się wybrać ale jesienią 2 weekendy spędziłem szukając domu nad Wisłą,raz po stronie mazowieckiej w rejonie Solca nad Wisłą a drugi po stronie lubelskiej i Wisła jest tam bardzo ładna,dużo główek kamiennych w tym sporo porozmywanych,opaski,zatoczki ale generalnie było jak wszędzie płytko i dużo piachu.
W zasadzie łowimy tam gdzie płacimy albo są porozumienia albo szukamy takiego okręgu żeby nam pasowało. Ja jestem leniwy, nie lubię i nie muszę daleko jeździć i wierzę, że jak się trzymam 1-2 łowisk na stałe to je lepiej znam i mogę łowić skuteczniej. Jak czytam co opisujecie, to naprawdę nie zazdroszczę wędkarzom lubiącym łowić w różnych rejonach. tak napisał Anquiler. Z tego co kojarzę to Paweł najczęściej Wisła warszawska i ZZ,no jakieś Mazury pewnie też. A ja jakoś nie mogęznaczy móc to mogę ale to mnie męczy a na ryby jadę przecież po to żeby odpocząć.Męczą mnie tłumy i hałas.Na Wisłę wybrałem się latem 2x,raz jakoś przetrzymałem szum aut
i pociągi na średnicowym ale drugi raz po kwadransie się poddałem. Z warszawskiego brzegu leciało takie umpa-umpa że nie dało się wytrzymać.
2 x wybrałem się w górę od Siekierkowskiego no i tam jakoś da się przeżyć.
Wolę jak ptaki drą dzioby niż jakaś kapela ryje.
Zegrze to inna bajka.Na 3 pływania w tym roku za każdym razem jakiś krótki sandaczyk ale ilość obiektów pływających mnie dobija a przedostatni weekend października to już był horror,na ostatni się nie wybraliśmy bo mogło być tylko gorzej. No ale i tak było lepiej niż latem kiedy nie tylko wędkarze ale i motorowodniacy i skutery wodne w ilościach porażających.Przy okazji czy może mi ktoś wyjaśnić po co takim skuterem pływać przez 10 czy 15 minut w kółko na pełnych obrotach?
Dlatego jeżdżę,włóczę się gdzieś nad Bugiem w rejonie Małkini czy jeszcze dalej. A nie wiem czy uda mi się wybrać ale jesienią 2 weekendy spędziłem szukając domu nad Wisłą,raz po stronie mazowieckiej w rejonie Solca nad Wisłą a drugi po stronie lubelskiej i Wisła jest tam bardzo ładna,dużo główek kamiennych w tym sporo porozmywanych,opaski,zatoczki ale generalnie było jak wszędzie płytko i dużo piachu.