14-12-2011, 20:57
Pewnie jak wiecie, że te sumki nie przypłynęły do samego piwa a zwabił je dźwięk, no ale tacy wędkarze jak Wy wiedzą to i z podobnym tematem mam dwie historyjki.
Kilka lat temu pojechałem z kumplami do znajomego w odwiedziny. Jego ojciec miał i prowadził coś w rodzaju agroturystyki. Na tej działce były dwa całkiem spore stawy, i powiem szczerze że mocno mnie to zastanowiło, choć wtedy nie spytałem nikogo, bo po naszej biesiadzie gdy zostało sporo jedzenia, pewna kelnerka zapakowała wszystko co było z jedzenia do wiadra i poszła w stronę stawów . Następnego dnia gdy wstaliśmy koło południa kumpel, właściciel powiedział "chodźcie pokażę Wam coś, weźcie tylko kilka bochenków chleba", nikt nie pytał po co, na co, dla kogo, ja pomyślałem że może są tam łabędzie czy inne ptactwo i jakieś ryby. Wzięliśmy po bochenku chleba i udaliśmy się na stawy, wchodząc na pomost kumpel mówi "który jest odważny", zmieszałem się, ale powiedziałem że ja, na to kumpel "urwij łupę chleba i połóż się na pomoście i wsadź rękę z chlebem do wody" co też i zaraz uczyniłem. Wsadzając rękę z chlebem wiedziałem już że przypłyną ryby mając na myśli karpie ........ po kilku sekundach "wabienia" podpłynęły ale nie karpie , w mordę żebyście zobaczyli moją minę gdy w mętnej wodzie dostrzegłem sylwetkę + - 1,5m suma i po chwili było ich już kilkanaście, sekundy nie zajęło mi podniesienie się z pomostu, reszta kumpli miała niezły ubaw. Sumy jadły dosłownie z ręki, nie wiem ile ich tam było, ale było aż czarno. Nie tyle co na filmiku, lecz woda gotowała się w podobny sposób. Cztery bochenki chleba zostały wchłonięte w przeciągu kilku chwil. Rzucając kawałek jak pięść ryby brały go na raz .
Druga historyjka wiąże się też z sumem, lecz tylko jednym, no chyba że więcej nie zauważyliśmy. Wypompowywaliśmy wodę ze stawku motopompą do Narwi, było to w okolicach Laskowca powyżej Ostrołęki. Węże były wrzucone do Narwi i woda dość mocno z nich kotłowała, głębokość była może z 1m. W pewnym momencie patrzę, a przy wylocie węża czarny łeb, przyglądam się i widzę suma. Nie mam pojęcia ile mógł mieć lecz łeb był ogromny. Nie przeszkadzało mu stawanie na wąż i chwilowe przerwy w "dostawie" wody, do tej pory się zastanawiam czy jeśli bym wszedł do wody to czy mógł bym go pogłaskać .
Kilka lat temu pojechałem z kumplami do znajomego w odwiedziny. Jego ojciec miał i prowadził coś w rodzaju agroturystyki. Na tej działce były dwa całkiem spore stawy, i powiem szczerze że mocno mnie to zastanowiło, choć wtedy nie spytałem nikogo, bo po naszej biesiadzie gdy zostało sporo jedzenia, pewna kelnerka zapakowała wszystko co było z jedzenia do wiadra i poszła w stronę stawów . Następnego dnia gdy wstaliśmy koło południa kumpel, właściciel powiedział "chodźcie pokażę Wam coś, weźcie tylko kilka bochenków chleba", nikt nie pytał po co, na co, dla kogo, ja pomyślałem że może są tam łabędzie czy inne ptactwo i jakieś ryby. Wzięliśmy po bochenku chleba i udaliśmy się na stawy, wchodząc na pomost kumpel mówi "który jest odważny", zmieszałem się, ale powiedziałem że ja, na to kumpel "urwij łupę chleba i połóż się na pomoście i wsadź rękę z chlebem do wody" co też i zaraz uczyniłem. Wsadzając rękę z chlebem wiedziałem już że przypłyną ryby mając na myśli karpie ........ po kilku sekundach "wabienia" podpłynęły ale nie karpie , w mordę żebyście zobaczyli moją minę gdy w mętnej wodzie dostrzegłem sylwetkę + - 1,5m suma i po chwili było ich już kilkanaście, sekundy nie zajęło mi podniesienie się z pomostu, reszta kumpli miała niezły ubaw. Sumy jadły dosłownie z ręki, nie wiem ile ich tam było, ale było aż czarno. Nie tyle co na filmiku, lecz woda gotowała się w podobny sposób. Cztery bochenki chleba zostały wchłonięte w przeciągu kilku chwil. Rzucając kawałek jak pięść ryby brały go na raz .
Druga historyjka wiąże się też z sumem, lecz tylko jednym, no chyba że więcej nie zauważyliśmy. Wypompowywaliśmy wodę ze stawku motopompą do Narwi, było to w okolicach Laskowca powyżej Ostrołęki. Węże były wrzucone do Narwi i woda dość mocno z nich kotłowała, głębokość była może z 1m. W pewnym momencie patrzę, a przy wylocie węża czarny łeb, przyglądam się i widzę suma. Nie mam pojęcia ile mógł mieć lecz łeb był ogromny. Nie przeszkadzało mu stawanie na wąż i chwilowe przerwy w "dostawie" wody, do tej pory się zastanawiam czy jeśli bym wszedł do wody to czy mógł bym go pogłaskać .