Przedwiośnie.
Luty już swoje zamyka podwoje
i marzec już puka do drzwi.
Wiatr po niebie chmur goni zwoje,
pogoda z nas sobie drwi.
A miało być dzisiaj, ładnie, słonecznie,
i ciepło jak przystało na luty.
A tu śnieg pada i bardzo jest wietrznie,
i ciepłe włożyłem znów buty.
Idąc bulwarem ucha swego nastawiam,
czy nie usłyszę w górze dzwonka.
Być może pogoda co światem dziś włada,
oszukała pierwszego skowronka.
Stanąłem i słucham wiatru grania,
oglądam taniec liści dookoła.
I z szumu wiatru głos się wyłania,
to ma tęsknota dziś wiosnę woła.
Luty już swoje zamyka podwoje
i marzec już puka do drzwi.
Wiatr po niebie chmur goni zwoje,
pogoda z nas sobie drwi.
A miało być dzisiaj, ładnie, słonecznie,
i ciepło jak przystało na luty.
A tu śnieg pada i bardzo jest wietrznie,
i ciepłe włożyłem znów buty.
Idąc bulwarem ucha swego nastawiam,
czy nie usłyszę w górze dzwonka.
Być może pogoda co światem dziś włada,
oszukała pierwszego skowronka.
Stanąłem i słucham wiatru grania,
oglądam taniec liści dookoła.
I z szumu wiatru głos się wyłania,
to ma tęsknota dziś wiosnę woła.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]