08-01-2014, 22:08
Szary poranek II
Zmieniłem miejsce, tuż koło drzewa,
cicho, spokojnie, nurt jakby mniejszy.
Nad głową ptak pięknie mi śpiewa,
od razu czuję się, trochę weselszy.
Cichutko kilka chwil tu postoję,
popatrzę na wodę, czy coś tu pływa.
Kłębią się myśli w głowie mojej,
czemu, ach czemu nie bierze ryba.
Ciśnienie w normie jest od tygodnia,
nie było żadnych skoków ciśnienia.
Może zerują tak bliżej południa?
Wszak to się często u ryb zmienia.
Nagle się w wodzie coś zagotowało,
coś co musiało być wielką rybą.
I niebo co nieco też już pojaśniało,
choć słonko jeszcze jakby za szybą.
Po cichu rzucam raz, potem drugi,
prowadzę przynętę blisko dna.
Nagle jak ostrze noża, blask długi
i wędka w dłoni rytmicznie mi drga.
Ryba umyka tam gdzie jej zdaniem,
każda ryba uciec by chciała.
Kij się wygina, grozi złamaniem
i walka trwa, walka wspaniała.
Śruby, beczki i nagłe zwroty,
lecz nic to rybie już nie pomoże,
w głowie szum w sercu łomoty,
ach, dzięki Ci, dzięki Ci Boże.
Jak małe dziecko, które zabawkę,
dostało w prezencie od mamy.
Tak ja się cieszę, znając stawkę,
o jaką z tą rybą właśnie gramy.
Ja o przyjemność tylko z nią gram,
ona myśli, że gra o swe życie.
Wygram, i tak jej wolność dam,
wygrywać należy też przyzwoicie.
Już tylko ruch jeden podbieraka
i ryba ląduje już u mych stóp.
Jest ryba, jest przy tym draka,
Spoglądam i stoję ja niczym słup.
Miał być to szczupak, albo okoń,
ewentualnie może być kleń,
ale w tej wodzie pstrąg tak jak "koń" ?
patrzę i nie wierzę to chyba sen.
Piękny „potoczak” i jak wybarwiony,
dzięki ci rzeko ma ulubiona,
nie chcę nic więcej, jestem spełniony,
wracam z uśmiechem – misja spełniona.
- CDN.
Zmieniłem miejsce, tuż koło drzewa,
cicho, spokojnie, nurt jakby mniejszy.
Nad głową ptak pięknie mi śpiewa,
od razu czuję się, trochę weselszy.
Cichutko kilka chwil tu postoję,
popatrzę na wodę, czy coś tu pływa.
Kłębią się myśli w głowie mojej,
czemu, ach czemu nie bierze ryba.
Ciśnienie w normie jest od tygodnia,
nie było żadnych skoków ciśnienia.
Może zerują tak bliżej południa?
Wszak to się często u ryb zmienia.
Nagle się w wodzie coś zagotowało,
coś co musiało być wielką rybą.
I niebo co nieco też już pojaśniało,
choć słonko jeszcze jakby za szybą.
Po cichu rzucam raz, potem drugi,
prowadzę przynętę blisko dna.
Nagle jak ostrze noża, blask długi
i wędka w dłoni rytmicznie mi drga.
Ryba umyka tam gdzie jej zdaniem,
każda ryba uciec by chciała.
Kij się wygina, grozi złamaniem
i walka trwa, walka wspaniała.
Śruby, beczki i nagłe zwroty,
lecz nic to rybie już nie pomoże,
w głowie szum w sercu łomoty,
ach, dzięki Ci, dzięki Ci Boże.
Jak małe dziecko, które zabawkę,
dostało w prezencie od mamy.
Tak ja się cieszę, znając stawkę,
o jaką z tą rybą właśnie gramy.
Ja o przyjemność tylko z nią gram,
ona myśli, że gra o swe życie.
Wygram, i tak jej wolność dam,
wygrywać należy też przyzwoicie.
Już tylko ruch jeden podbieraka
i ryba ląduje już u mych stóp.
Jest ryba, jest przy tym draka,
Spoglądam i stoję ja niczym słup.
Miał być to szczupak, albo okoń,
ewentualnie może być kleń,
ale w tej wodzie pstrąg tak jak "koń" ?
patrzę i nie wierzę to chyba sen.
Piękny „potoczak” i jak wybarwiony,
dzięki ci rzeko ma ulubiona,
nie chcę nic więcej, jestem spełniony,
wracam z uśmiechem – misja spełniona.
- CDN.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]