18-12-2012, 08:41
Cisza i biel.
Białe z nieba lecą płatki,
idąc własne kroki słyszę,
droga wiedzie mnie do kładki,
za nią w białą wejdę ciszę.
Idę wzdłuż gęstej wikliny,
świeże tropy są na śniegu,
tropy, ptactwa i zwierzyny,
- o, tu zając przystanął w biegu.
Susa, widać dał w wiklinę,
biały puch jest na gałązkach,
lis nie groźny jest w gęstwinie,
szarak wie gdzie zgubić go można.
Za wikliną, czysta biel,
aż do lasu przestrzeń pusta,
ciemna wstęga rzeki mej,
wokół czysta, biała chusta.
I tak cicho jest w około,
nawet nie zaćwierka ptak,
hula tylko wiatr wesoło,
nad łąkami, bo drzew brak.
Skrzypi pod stopami śnieg,
idę tam gdzie gaj olchowy,
tworzy rzeki drugi brzeg,
tam rozpocznę swoje łowy.
I w dół rzeki powędruję,
tam gdzie mostek i stadnina,
konie cukrem poczęstuję,
dla sikorek jest też słonina.
Koło szkoły karmnik stoi,
przy nim stado wróbli krzyczy,
mam coś dla was drodzy moi,
kilka garści mam pszenicy.
Potem ścieżką poprzez pole,
idę tam gdzie szosy czerń,
żegnam ciemną rzekę w dole
zanurzoną w ciszy biel.
Pora wracać jest do domu,
lecz powrócę jeszcze tu,
miejsc nie zdradzę tych nikomu,
miejsc gdzie cisza, jak ze snu.
Białe z nieba lecą płatki,
idąc własne kroki słyszę,
droga wiedzie mnie do kładki,
za nią w białą wejdę ciszę.
Idę wzdłuż gęstej wikliny,
świeże tropy są na śniegu,
tropy, ptactwa i zwierzyny,
- o, tu zając przystanął w biegu.
Susa, widać dał w wiklinę,
biały puch jest na gałązkach,
lis nie groźny jest w gęstwinie,
szarak wie gdzie zgubić go można.
Za wikliną, czysta biel,
aż do lasu przestrzeń pusta,
ciemna wstęga rzeki mej,
wokół czysta, biała chusta.
I tak cicho jest w około,
nawet nie zaćwierka ptak,
hula tylko wiatr wesoło,
nad łąkami, bo drzew brak.
Skrzypi pod stopami śnieg,
idę tam gdzie gaj olchowy,
tworzy rzeki drugi brzeg,
tam rozpocznę swoje łowy.
I w dół rzeki powędruję,
tam gdzie mostek i stadnina,
konie cukrem poczęstuję,
dla sikorek jest też słonina.
Koło szkoły karmnik stoi,
przy nim stado wróbli krzyczy,
mam coś dla was drodzy moi,
kilka garści mam pszenicy.
Potem ścieżką poprzez pole,
idę tam gdzie szosy czerń,
żegnam ciemną rzekę w dole
zanurzoną w ciszy biel.
Pora wracać jest do domu,
lecz powrócę jeszcze tu,
miejsc nie zdradzę tych nikomu,
miejsc gdzie cisza, jak ze snu.
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]