18-07-2012, 14:37
„Wędkareczka”
Dnia pewnego o poranku,
wybierałem się na ryby
i spotkałem na przystanku,
„wędkareczkę” coś jak gdyby.
Na dzień dobry z mojej strony,
odburknęła coś nie grzecznie,
więc odszedłem ciut speszony,
za przystanek na „fajeczkę”
Pani śledzi mnie przez szybę,
wreszcie śmiało do mnie wali,
- jak pan chcesz dziś złowić rybę,
to daj najpierw mi zapalić.
- Stoję już tu od godziny
i nie miałam jeszcze brania
w gębie sucho, braknie śliny,
- ranek nie do wytrzymania.
- Stoję tutaj jak ta owca,
istny koszmar, nieme kino,
nikt mi nie chce dać na „browca”
lub na jakieś tanie wino.
Papierosem? Proszę, służę,
mineralną mam w plecaku,
„spieprzaj już nad swą kałużę,
chcesz utopić mnie rybaku?”
Wsiadłem już do autobusu,
jeszcze mnie dobiegło zdanie,
„wędkareczką jestem z musu,
więc doczekam się na branie !”
Zasmuciła mnie ta scena
i „wędkareczki” ostatnie zdanie,
że dla niej to jest mała cena,
by doczekać się na „branie”
Dnia pewnego o poranku,
wybierałem się na ryby
i spotkałem na przystanku,
„wędkareczkę” coś jak gdyby.
Na dzień dobry z mojej strony,
odburknęła coś nie grzecznie,
więc odszedłem ciut speszony,
za przystanek na „fajeczkę”
Pani śledzi mnie przez szybę,
wreszcie śmiało do mnie wali,
- jak pan chcesz dziś złowić rybę,
to daj najpierw mi zapalić.
- Stoję już tu od godziny
i nie miałam jeszcze brania
w gębie sucho, braknie śliny,
- ranek nie do wytrzymania.
- Stoję tutaj jak ta owca,
istny koszmar, nieme kino,
nikt mi nie chce dać na „browca”
lub na jakieś tanie wino.
Papierosem? Proszę, służę,
mineralną mam w plecaku,
„spieprzaj już nad swą kałużę,
chcesz utopić mnie rybaku?”
Wsiadłem już do autobusu,
jeszcze mnie dobiegło zdanie,
„wędkareczką jestem z musu,
więc doczekam się na branie !”
Zasmuciła mnie ta scena
i „wędkareczki” ostatnie zdanie,
że dla niej to jest mała cena,
by doczekać się na „branie”
[życie zaczęło się w wodzie,
woda to mój żywioł]
woda to mój żywioł]