26-08-2021, 07:55
Siedzę sobie wczoraj na rybach, czwarta godzina bez brania, zbliża się północ, zasypiam już powoli na siedząco, dobrze że wiatr wieje mocno prosto w mordę, tak trochę mnie cuci, a tu nagle potężne atomowe branie, woda sie otworzyła, gruby sandacz sie aktywował. Profesjonalne zacięcie w tempo, rozpoczynam hol... Ryba muruje, idzie pod prąd, udaje mi się wybrać metry straconej linki, potem skacze na ogonie, pikuje pod łódkę, ale w końcu po 30 minutach udaje mi sie dociągnąć rybę do burty. Moim oczom ukazuję się gruby, piękny sandacz, szybkie podebranie i bydlak ląduje na pokładzie!!! To już drugi w tym sezonie!
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/