21-09-2019, 08:04
Wczoraj powalczyliśmy z kumplem troche, ale to walka raczej z wiatrakami. Jakby w wodzie ryb nie było... w końcu równo o 21.30 pierwsze branie, ale niestety okazało się, że nie sandacze się ruszyły, tylko zagubiony szczupaczyna na sandaczowym miejscu. Nie mam pomysłu już powoli gdzie tu ich szukać... dzisiaj może nie po nocy popłynę tylko tak godzinę przed zmierzchem, bo po nocy nic nawet dotknięcia za ogonek. A jutro może z woblerem w dzień za sumkiem. Zdjęcie nie wyszło, bo koledze zrobić zdjęcie, to gorzej jak dziecku
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/