Wczoraj siedzę na łódce, godzina koło 19.30, dzwoni kumpel i mówi, że stanął na wiośle na sandacza, żeby podpłynąć jak jestem na rybach to nudno nie będzie. Posiedziałem jeszcze tam gdzie siedziałem, popłynąłem do kumpla, ale widzę, że go nie ma, więc dzwonię ja. Odbiera za trzecim razem i krzyczy, żebym szybko do niego płynął, bo suma ma. Więc szybka akcja, przesiadł się ze swojej łódki na moją i ogień za sumem. Po jakimś czasie, okazało się, że bydlak jest podpięty za sam koniec ogona. Nie było w ogóle jak do niego podejść, kolega podwiózł nam podbierak w razie co i około 22.00 udało się w końcu wtargać kabana na kuter, szybka akcja zdjęciowa, mierzenie - 224 cm i 130 cm w obwodzie! - wytargaliśmy go za burtę na płytkiej wodzie pod brzegiem, kolega przytrzymał go pod płetwy, ja zawiosłowałem nas na środek rzeki i sum na środku Narwi wrócił do swojego domku
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/