Shrap-Drakers Fishing Forum
Katastrofa ekologiczna
#1
Na wstępie tego wątku chciałbym zacytować naszą koleżankę Monikę :

Cytat:Straszna szkoda, że to ludzie rybom zgotowali ten los... Można zwalać na pogodę - że pada, że gorąco i w ogóle. Prawda jest taka, że od maja wiadomo, że z rybami z Bugu i na Zalewie nie jest ok, że padają jak muchy. Dopiero teraz kiedy zjawisko przyjęło formę kataklizmu ichtiologicznego, WIOS wziął się za badania zawartości tlenu i mało już pomocne napowietrzanie. Dopiero teraz przebadano ważniejsze rzeki w okręgu. A można było działać od samego początku i nie dopuścić do tragedii na taką skalę... Budować na szybko progi piętrzące wodę ( choćby słomiane ), rozbijać gnijący kożuch motorówkami, szybciej spuszczać wodę z zalewu - przyśpieszając bieg rzek, czy nawet napowietrzać turbinami - kiedy jeszcze był na to czas... Swoją droga - samo stworzenie zalewu jest główną przyczyną zaistniałego problemu. Raz na 46 lat natura przypomniała nam, że nie możemy bezkarnie zmieniać biegu i przepływu rzek... Zalew wyraźnie spowalnia Bug i Narew, pozwalając mozolonie płynącej wodzie gnić i nagrzewać się - np. do 26'C!!! Dodatkowo odtleniona woda spływa powoli jak krew z nosa - za sprawą tego samego spowalniającego zalewu - blokowanego tamą w Dębe... Moim zdaniem - ktoś za te niedopatrzenia powinien fiknąć. Albo ktoś z odpowiedzialny za ochronę środowiska, albo opiekun , czyli PZW... Tylko szkoda, że nawet największa kara nie przywróci milionów rybich istnień. Na odbudowanie rybostanu trzeba będzie czekać kilkadziesiąt lat... A ludzie? Przejmują się tym, że weekend nie mogli się kąpać w wodach zalewu, a obojętny jest im los wszystkich padniętych kręgowców i bezkręgowców...

Nasuwa mi się kilka pytań na temat tej tragicznej dla wędkarzy sytuacji... retorycznych czy nie oceńcie sami...

Po pierwsze - nie wiem czemu - aczkolwiek nie do końca chce mi się wierzyć w to, że tak wielkie zniszczenia spowodowały gnijące trawy, upał i deszcz. W końcu to nie pierwsze lato dotkniętych tą katastrofą rzek - do tej pory nigdy nie słyszałem, aby coś podobnego - na tak ogromną skalę miało miejsce. ;( Być może naprawdę przyczyną nie były zanieczyszczenia - czy zatrucie chemią ( co tak naprawdę też jest wielce prawdopodobne ) - może to oznaka działalności człowieka tak jak pisze Szalona - a właściwie próby ingerencji w naturę + zmiana klimatu i globalne ocieplenie? Krzyk

Po drugie - tak jak pisze Andrew - gdzie są Ci @#$%(*@# zieloni?? Klotnia Rospuda była dla nich gratką - prosta sprawa, medialna, można było na niej wyciągnąć kasę. A setki ton gnijących ryb i śmierć rzek - nie słychać żadnych oznak działalności jednostki zielonych - za mało pieniędzy, za dużo pracy i nie przyjemny zapach?? No tak - lepiej zajmować się na przykład ginącymi wielorybami w Japonii - daleko od własnego podwórka i nie trzeba brudzić sobie rąk. Nerwus

Po trzecie - ciekawy jestem, tak czysto teoretycznie co wyniknie z tej katastrofy... pod względem rybostanu innych zbiorników. Weźmy dla przykłady chociażby mój, czyli pułtuski odcinek Narwi. W Bugu aktualnie nie ma ryb - i przez najbliższe kilka lat nie będzie - wędkarze się nie podusili i niekoniecznie zrezygnują z wędkarstwa - raczej poszukają innego łowiska. Do Narwi generalnie mają niedaleko - więc pewnie presja, i tak duża na tym odcinku będzie jeszcze większa. A niestety poszanowanie i zasady C&R wyznaje malutki procent łowiących - nie muszę tłumaczyć co zostanie w w wodzie.

Po czwarte - bardzo ciekawy jestem co teraz zrobi ukochany nasz i jedyny słuszny związek PZW. Bardzo jestem ciekawy. Jestem taki ciekawy, że nawet nie mam ochoty snuć domysłów, bo tego co wymyśli związek na pewno nikt z nas nie zdoła wymyślić...



Wędkarz został sam
Bóg odszedł, złota rybka odeszła
Morze uderza o brzeg
Człowiek płacze i nikt go już nie słyszy

Zmeczony
http://www.facebook.com/ShrapDrakers/
Odpowiedz
#2
"Po czwarte - bardzo ciekawy jestem co teraz zrobi ukochany nasz i jedyny słuszny związek PZW. Bardzo jestem ciekawy. Jestem taki ciekawy, że nawet nie mam ochoty snuć domysłów, bo tego co wymyśli związek na pewno nikt z nas nie zdoła wymyślić..."

Jak to co zrobi PZW??? Przywali przez pięć lat mega składkę, bo przecież trzeba odbudować populację. Nie zdziwię się jeśli będą pobierane specjalne opłaty za spinning,czy trolling - na Zalewie rzecz jasna... Pamietajmy, że to PZW jest opiekunem Zalewu Zegrzyńskiego i to oni, już po pierwszych sygnałach o padniętej rybie - powinni bić na alarm i kierować tam odpowiednie służby - np. WIOS. Zapewniam Was,że wiedzieli dobrze o ponad tonie ryb zalegających już pod koniec maja przy samej tamie...

Swoją droga, jedynym słusznym posunięciem w tej kwesti byłoby ogranieczenie łowienia w zalewie w okresie tarła - tak jak jest to w Gnojnie oraz oraz zmiejszenie limitów ilościowych ryb( 1 szczupak lub jeden sandacz lub jeden sum).Dodatkowo trzeba zwiększyć wymiary ochronne - np. ryb szlachetnych do 60. Ja bym była nawet za widełkowym rozwiązaniem. Dodatkowo wzmożone kontrole - jak wiadomo, "gdy nie ma kota, myszy harcują" - czyli kłusownictwo kwinie, kiedy nie ma wokół wędkarzy - przykład - zapora w Dębe... No i na koncu najwazniejszy podpunkt - trzeba będzie włozyć w to wszystko dużo serca, pracy i pieniędzy - właśnie w takiej kolejności. Bo jak widać, gospodarka bez serca dla ryb prowadzi do kataklizmu...
[Obrazek: ziw1.jpg]
Odpowiedz
#3
Myślę, że chyba i ja powinienem zabrać głos w tej dyskusji. To co nas dopadło teraz przeszło najśmielsze oczekiwania. Straty są mega wielkie. W tym roku planowałem wypad nad Bug( 1 raz w życiu). Już mi się odechciało. Czemu tak się stało. Dość, że mało ryb u nas w kraju, to jeszcze taka katastrofa. Aż serce mnie boli.
Wisła nie ucierpiała. Cieszę się, że chociaż ona przetrwała, ale szkoda mi Bugu. Piękna, dzika i chyba przez wszystkich wędkarzy ulubiona rzeka. Wina nie leży tylko i wyłącznie po stronie gnijącej trawy. Wierzyć się nie chce. Na pewno się to przyczyniło, ale żeby osiągnęło aż ten stopień. Nie sadzę. A prawda pewnie nawet jak znana rządowi to i tak nam nie zostanie ujawniona.
Ale z drugiej strony, zatrucie chemiczne też jest mało prawdopodobne. Nie ucierpiał tylko Bug. Inne rzeki również. A odległość między nimi spora. Dziwne to trochę.
Sam Bysior kiedyś pisałeś i Krzysiek, że Narew zwolniła bardzo swój bieg. Zamuliło ją. Zarosła zielskiem. Monika dobrze tu podpowiada. Zegrze winne wszystkiemu.
Jakiekolwiek budowle na rzece to nic dobrego. Ingerencja człowieka zabija wszystko. Nie tylko wodę. Cóż za kraj.
A można było temu zapobiec, albo chociaż zmniejszyć skutki tego co się stało. Ale wszyscy nas wędkarzy mają głęboko w dupie. Co dalej. Jak pomóc. Czy możemy pomóc. Czy damy rade? Nie łatwe to będzie. A PZW nie zrobi nic, zobaczycie.
Odpowiedz
#4
Pzw zorganizuje sobie zjazd dla starych pryków, nachlają się wódy, nawpier....... się jak świnie i podniosą składki. Taki będzie tego finał.
Odpowiedz
#5
Marselinho ma rację niestety....
Ponoć z Zegrza wyjechał - niestety brzuchem do góry - sum 130 kg.
Smutny
Odpowiedz
#6
To wiadomo już czemu było tyle kontroli Policji i Straży Rybackiej. Siedziałem na Narwią dwa tygodnie i codziennie jak nie jedni to drudzy pływali jak by jakaś prezentacja sprzętu była. Jak bylem z Robsonem na spacerze wędkarskim to nawet nas sprawdzili z PSR i na wieść ze się cieszymy ze nareszcie ktoś jest nad wodą to nie byli jacyś zadowoleni. PZW nic nie zrobi chyba że ja napisał Maselinho napiją się i zabraknie im kasy. Po powrocie do domu cały czas śledzę co się robi w tej kwestii szkoda że nic. Dowiedziałem się tylko że bary nie zarabiają i się kąpać nie wolno
Dobani Boisie
Odpowiedz
#7
Mnie też się nie do końca chce wierzyć w tą wersję z gnijącą trawką. Bardziej prawdopodobne, że to ingerencja w przyrodę zemściła się jak zwykle nie na ingerujących tylko na nas wędkarzach. Zieloni nabrali wody w usta, bo kasy tutaj nie wyłudzą, kwatera główna pzw po staremu kosi składki i ma wszystko w d.....
Słyszałem kiedyś (kilka lat temu) o zagładzie ryb w jakiejś rzeczce, która wylała i zabrała plon sianokosów, ale zdjęcia w tv pokazywały malutkę rzeczułkę niosącą kupę siano-syfu. Daleko jej było do Bugu.
Byłem wczoraj na Wiśle w Warszawie. Woda średnia, niosła mnóstwo kożuchowych brył (nic nadzwyczajnego) ale nowe było to, że ŚMIERDZIAŁO JAK Z OBORY (rozkładającym się obornikiem). Najpierw myśłałem, ze coś mi się w nosie popiep.... ale jak zaleciało mnie raz i drugi to o pomyłce nie mogło być mowy. Ryby na szczęście całe i zdrowe.
Odpowiedz
#8
Co by to nie było, gnijące trawy czy inne świństwo – straty są porażające. Stało się. I tego nic już nie zmieni. Ale można, i trzeba, zadać pytanie. Czy będą na przyszłość wyciągnięte jakieś wnioski. I od razu każdy sobie odpowie to samo. Nic się nie zmieni!
Bo prawda jest niestety jedna. Jakby ten nasz „ulubiony” Związek Wędkarski był dobrym gospodarzem to zapewne straty byłyby o wiele mniejsze. I my, wędkarze, nie zastanawialibyśmy się co dalej będzie, nie roztrząsalibyśmy przyczyn. Bo różnego rodzaju kataklizmy się zdarzają przecież. Przy dobrym gospodarzu każdy by był przeświadczony, że zostało zrobione wszystko. A jak jest – każdy dobrze wie! Tak samo z przerażeniem patrzymy w przyszłość. Każdy ma wizje podniesionych składek, dodatkowych opłat, zarybianie karpiem (bo najłatwiej), pięknych sprawozdań z wykonanej pracy, okraszonej pewnie nagrodami i medalami. A ryb nie będzie długo w Bugu i Zalewie Zegrzyńskim.
I na pewno każdy normalny wędkarz zgodzi się z obostrzeniami o których wspomniała Monika. Zaostrzone wymiary ochronne, limity ilościowe, ochrona w czasie tarła. Tak naprawdę jest to konieczność. W normalnym państwie, w normalnej organizacji, powinien być wydany zakaz zabierania ryb (czy nawet połowu?) z Zalewu Zegrzyńskiego przynajmniej, no nie wiem, do końca przyszłego roku. Niech ta ryba ma możliwość spokojnego odradzania się.
Pomijam już fakt, że teraz powinien obowiązywać zakaz zabierania jakiejkolwiek ryby z okolic Serocka, Dzierżenina, Karniewka czy nawet Pułtuska. Przecież ta ryba na wiosnę będzie się tarła, i to, oprócz zarybień jest nadzieja dla Zalewu. Odebranie jakiejkolwiek ryby tej pięknej rzece w takiej sytuacji to zbrodnia!!!
Zakazy są w gestii PZW. Ale on nic nie zrobi w tym temacie. Ale dobrowolne gesty są już w gestii samych wędkarzy. I obawiam się, że wielu ma to głęboko w …., no, głęboko.
Dzisiaj słyszałem relację kolegi, który się chwalił, że na trola pięknie biorą sumy na Narwii, tak trochę powyżej Dzierżenina. I że jego znajomy już kolejnego złowił, i zabrał oczywiście. I że sąsiad też ma efekty! I co tu jeszcze dodawać? Kurcze, jak można zabić taką rybę, która być może ledwo się uratowała? A tu trach!!! Wielki wędkarz się znalazł! Nóż się w kieszeni otwiera!
I niestety jedno jest pewne. Odcinek Narwi powyżej Serocka czeka teraz najazd mnóstwa wędkarzy, tych którzy przeniosą się z nad Bugu i Zalewu. Obawiam się, że niewiele ryb dotrwa do wiosennego tarła…….
Strasznie smutno mi……………
Odpowiedz
#9
Paweł zgadzam się z zakazem łowienia na ZZ i na Narwi w okolicach Serocka i Dzierżenina to mogło by naprawdę pomóc w przeciwieństwie do Gnojna gdzie jest zakaz a w zimę sieczkarnia opisana na forum. Na rzece może by pomogło Bezradny
Odpowiedz
#10
Nooo, tego nie przewidziałem!!!
http://www.pzwokregmazowsze.icenter.pl/
Uchwała Okręgu Mazowieckiego o zakazie połowu ryb na wodach dotkniętych przyduchą - ale tylko do czasu odwołania zagrożenia epidemiologicznego.
No i perełka: zawiesić odłowy sieciowe na tych wodach (m.in. Zalew i Narew poniżej Dębego) do... i tu uwaga: 31 sierpnia 2009 roku!!!
A później już mozna tłuc sieciami!!! Czy oni są normalni??? Co oni chcą tłuc???
Płakać, śmiać się czy co jeszcze???????
Odpowiedz





Shrap-Drakers.pl - Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024.

W celu zachowania najwyższej jakości usług wykorzystujemy informacje przechowywane w plikach cookies. Zmiany zasad korzystania z plików cookies można dokonać w ustawieniach przeglądarki.