Shrap Drakers Fishing - Forum
poezja wędkarska - Wersja do druku

+- Shrap Drakers Fishing - Forum (https://shrap-drakers.pl/forum)
+-- Dział: Wędkarstwo Moją Pasją! (https://shrap-drakers.pl/forum/forum-8.html)
+--- Dział: Rozmaitości (https://shrap-drakers.pl/forum/forum-13.html)
+--- Wątek: poezja wędkarska (/thread-812.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52


RE: poezja wędkarska - Wozik77 - 18-07-2012

OklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklasky


RE: poezja wędkarska - Bucek - 18-07-2012

Waldi pięknieOklasky. Czekam z utęsknieniem na Twój tomikMuza


RE: poezja wędkarska - Kaz - 18-07-2012

Waldziu superOklaskyOklaskyOklasky


RE: poezja wędkarska - waldi-54 - 20-07-2012

Wielkie dzięki Panowie za dobre słowoZawstydzony

I taka dzisiejsza porcja rozmyślań nad tym do czego
świat doszedł a raczej do czego sami doprowadzamy,
ale to tylko takie moje własne odczucie, (czy tylko moje?)

Gdzie te ryby?

Wisła niska, Bug wysoki,
nawet Wieprz chce wyjść na brzeg.
Nad głową czarne suną obłoki
z nieba w kulach leci śnieg.

Silne wiatry i tornada,
pozrywane dachy chat,
kraj nawiedza groźna „triada”
- silny wiatr i deszcz i grad.

Czy natura odwet bierze,
za poprzednie wszystkie lata?
Coraz bardziej dziś w to wierzę,
że tak za to nam odpłaca.

Wszędobylska groźna chemia,
wszystko niszczy dookoła.
Jak ma to wytrzymać ziemia,
kiedy w locie pada pszczoła?

Woda też już inna jest,
zmutowane rosną glony.
Opadł na dno rdzawy rdest,
pośród sinic w muł zielony.

Ryby jakby inne były,
jakby w wodzie było ich brak
a nie dawno razem żyły,
szczupak, karp i lin i rak.

Spytał dzisiaj mnie znajomy,
gdy do lasu szedł na grzyby,
widząc jak stoję w nurt wpatrzony:
„No gdzie te ryby, gdzie te ryby?”

Widzisz, mówię, to jest tak,
jak to w życiu kolego miły.
Wczoraj był grosz, dziś grosza brak
a ryby? Ryby się chyba potopiły!




RE: poezja wędkarska - Kaz - 20-07-2012

Refleksyjny ten wierszyk tym razem WaldziuOklaskyOklaskyOklasky


RE: poezja wędkarska - waldi-54 - 25-07-2012

Rzeczny ludek.

Wąską ścieżką, przez ogródek,
dziarsko idzie „rzeczny ludek”,
niesie worek, sieci zwoje,
za nim biegnie dzieci dwoje.

Smyk ma może dziesięć latek,
córka śliczna, niczym kwiatek,
lecz nie pójdą dziś do dzieci,
dziś pilnować mają sieci.

Tato czasu nie ma na to,
bowiem kaca ma dziś tato,
do „geesu” pójść On musi,
aby kac go nie zadusił.

Lecz by forsa była na to,
sieci stawiać musi tato.
Co nie sprzeda, trzodę karmi,
rybę winien też w piekarni.

Ale nie wziął chleba za to,
wczoraj wziął na piwo tato.
Do wieczora pił w „geesie”
dzisiaj rybek im zaniesie.

Tak mijają dni, tygodnie,
już na tyłku przetarł spodnie,
ale dzisiaj się obłowi,
odda długi, będzie z głowy.

Wziął „mamrota” do wieczora,
wieczorem zapłaci, rybą z wora.
Będą leszcze i szczupaki,
może też lin trafi się jaki.

Od lat wielu tak się dzieje,
wszak nie orze i nie sieje,
jednak pić się co dzień chce,
zatem zastawia swoją sieć.

Więc nie boi się ten tato,
bo jest przyzwolenie na to.
Przy tym uczy swoje dzieci,
jak zastawiać sprytnie sieci.

Tak od dziada i pradziada,
kłusownicze żyją stada.
Umrze stary, to młody ma,
kłusowniczy w ręku fach.





RE: poezja wędkarska - Paweł - 25-07-2012

Waldi Oklasky

Ale mam propozycję bardziej optymistyczną, choć dość futurystycznąGlupek
Mam nadzieję, że wybaczysz zapożyczeniaHaha

Grzeczny ludek.

Wąską ścieżką, przez ogródek,
dziarsko idzie „grzeczny ludek”,
niesie worek, sznura zwoje,
za nim biegnie dzieci dwoje.

Smyk ma może dziesięć latek,
córka śliczna, niczym kwiatek,
lecz nie pójdą dziś do dzieci,
dzisiaj mają zbierać śmieci.

Tato czasu moc ma na to,
bowiem humor ma dziś tato,
do „geesu” pójść nie musi,
wszak kac nigdy go nie dusi.

Niepotrzebna forsa na to,
śmieci zbierać woli tato.
Co nie sprzątnie, a zostawi?
jutro z dziećmi to naprawi.

Dotarł tato z dziatwą swoją
nad rzeczułkę niezbyt dużą
co ryb wielu jest ostoją
a śmieciarzy? … no, niedużo

Bo wędkarze – ludzie dobrzy
do śmiecenia nie są skorzy.
co przywiozą to zabiorą
czasem torbę całkiem sporą

Więc dzieciaczki zamiast śmieci
nazbierały worek kwieci
i zaniosą to mamusi
co im pieśń taką zanuci:

Hej wędkarzu, człeku dobry
waż na sarny, dziki, bobry
co żeś przyniósł weź ze sobą
wszak ta rzeczka jest ozdobą
…………………………………………

Od lat wielu tak się dzieje,
człek nie orze i nie sieje,
chodzi co dzień nad rzeczułkę,
by… radośnie zjeść tam bułkę.

I nie boi się ten tato,
bo jest przyzwolenie na to.
Przy tym uczy swoje dzieci,
jak pozbierać sprytnie śmieci…

Smyk ma może dziesięć latek,
córka śliczna, niczym kwiatek,
już nie będą zbierać śmieci
I do innych pójdą dzieci.

UsmiechUsmiechUsmiechUsmiechUsmiechUsmiechUsmiechUsmiechUsmiech


RE: poezja wędkarska - Wozik77 - 25-07-2012

Waldi, Paweł OklaskyOklaskyOklaskyOklasky
macie talent Chłopaki !!!! OklaskyOklasky


RE: poezja wędkarska - waldi-54 - 25-07-2012

Dobre Pawełku, superOklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklaskyOklasky
No i udało mi się pobudzić Cię Pawełku do
ujrzenia tego samego problemu z drugiej,
tej lepszej strony, ja widzę ten problem
tak jak go opisałem. Wielkie brawa za tak
szybką i celną ripostę.OkokOklaskyOklaskyOklasky

Pozdrawiam waldi-54Papa2


RE: poezja wędkarska - waldi-54 - 29-07-2012

Tam gdzie zatrzymał się czas.

Sierpień puka już do drzwi,
latem pachnie cały kraj,
za rybkami mi się cni,
więc wyruszam z wędką w dal?

Poprzez pola, łąki i las,
mijając bokiem sady młode,
prowadzi mnie wędkarski szlak,
w cichą dal, po przygodę.

Tam za lasem i za polem,
gdzie się rzeczka wąska wije,
rosną w zbożu tam kąkole
a nad wodą, wodne lilie.

W rzece, pstrągi i lipienie,
oraz wiele innych ryb,
tam na wodę rzuca cienie,
szpaler starych, pięknych lip.

Są dwa stare młyny wodne,
choć nie czynne są od dawna,
drogi wiodą tam dogodne
dzięki młynom wieś była sławna.

To jest miejsce mej wyprawy,
chociaż trudne to łowisko,
tylko przejdę most „koślawy”
i pokonam osuwisko.

Jest tam prostka, metrów – trzysta,
sporo rynien, ładnych dołków.
Woda bystra i przejrzysta,
kilka zatopionych kołków.

Jest tu lipień, przyznać muszę,
czy mam szansę? szansy brak.
Bo po prostu ja nie „muszę”
pstrąg na blaszkę?, o – ten, tak!

Więc ze „spinem” szukam pstrąga,
idę by mieć słonko w twarz,
co raz rzucam, zwijam, ściągam,
nagle! Co to! Kurza twarz!

Coś chwyciło za przynętę,
coś odjeżdża, gna pod prąd,
coś wygina moją wędkę,
tak, to pewnie, ładny pstrąg.

Stojąc w cieniu pod drzewami,
mam u stóp już tego pstrąga,
więc odhaczam go palcami,
bywaj zdrów, płyń, wolna droga.

Postał chwilę na mieliźnie,
jakby troszkę się zawahał,
potem wolno znikł w głębinie
i ogonem mi pomachał.

Warto było wstać o świcie,
trudną drogą iść przez las,
zmoczyć się w porannym życie,
tam gdzie w miejscu stanął czas.